-Hej Piotrek, już do domku? – zapytałem
-A no już, widzę, ty też – odpowiedział
-Taa, obrobiłem się i spadam

Szlag. Zapomniałem o tym. Umawialiśmy się już tydzień temu, ale zupełnie wyleciało mi to z głowy. No nic, ciepły domek musi zaczekać, nie wystawię przecież kumpli
-A, tak, tak – odpowiedziałem – u mnie o dwudziestej?
-Spoko, stawię się i zadzwonię do Igora, powiem mu o której ma być
-No to do wieczora – skwitowałem rozmowę
Winda dotarła w tym czasie na parter, więc obaj wysiedliśmy i udaliśmy się w stronę parkingu. Jeszcze machnąłem na pożegnanie Piotrkowi ręką i władowałem się do swojego auta, ruszając w kierunku domu.