Łódka z jednostajną prędkością przemierzała największą rzekę Polski. Na jej dziobie Olga leżała w stroju Ewy, opalając swoje piękne ciało. Jej sutki prężyły się od mieszaniny gorącego powietrza, słońca i chłodnej bryzy znad wody. Jej mąż Hubert wraz z właścicielem jachtu stali przy sterze, racząc się piwkiem i podziwiając widoki. Gadka układała im się wyśmienicie, jakby znali się już od dłuższego czasu, a przecież ledwie dwie godziny temu zobaczyli się pierwszy raz. Olga słuchała jak obaj głośno rozmawiają i podśmiewają raz po raz. Cieszyła się, że jej mąż nawiązał dobry kontakt z Mateuszem, jednak jej kobieca próżność dała o sobie znak i postanowiła przerwać im tą cudowną gadkę. W końcu to Ona miała być tutaj największą atrakcją, a od dłuższego czasu czuła się, jakby nikt jej nie zauważał. Podniosła się lekko i pół siedząc, pół leżąc, odwróciła się do chłopaków.