cookie

NOWOŚĆ!
Pojawiła się opcja wsparcia bloga poprzez darowiznę (przycisk po prawej stronie). Każdy kto chce się przyczynić do rozwoju bloga oraz częstszego zamieszczania opowiadań, może teraz przekazać dobrowolną kwotę. Zachęcam :)

środa, 29 sierpnia 2018

Na skraju bankructwa - część dziewiąta

Już od samego rana w sobotę oboje z Jackiem czuliśmy subtelne podniecenie tym, co miało się wydarzyć. Jak zwykle w dniu pracy zaczęłam swój dzień od długiej kąpieli i depilacji ciała. Zaraz po mnie Jacek zaczął okupować łazienkę, nieco dłużej niż w zwyczajny poranek. Przed południem zjedliśmy jeszcze przyśpieszony obiad, uśmiechając się do siebie zalotnie i podgadując, jeszcze bardziej podburzając elektryczny nastrój i w samo południe ruszyliśmy do mieszkania, by przygotować nieco nasz „salon masażu”. Jacek wniósł do pokoju drugi materac i przygotował dwa stanowiska do masażu. Ja w tym czasie zajęłam się ogarnięciem łazienki. Do tej pory przychodzili sami faceci, teraz musiałam uzupełnić asortyment pod prysznicem o kobiece specyfiki. Do tego naszykowałam kilka ręczników i zadowolona z siebie zostawiłam przygotowaną łazienkę. Później wraz z Jackiem naszykowaliśmy jeszcze świece i olejki do masażu, tak, by wystarczyło je jedynie zapalić i podgrzać. Po czternastej, gdy klient potwierdził zamówioną wizytę, byliśmy praktycznie gotowi.
-kochanie – Jacek zagaił do mnie – ty otwierasz gościom w szlafroku, a ja? Nie mam tutaj szlafroka ani nic
-bądź w bokserkach – odpowiedziałam – wydaje mi się, że tak będzie nawet lepiej niż w szlafroku
-okej – mąż uśmiechnął się nieśmiało – trochę się stresuję
-spokojnie, będzie dobrze – dodałam mu otuchy