cookie

NOWOŚĆ!
Pojawiła się opcja wsparcia bloga poprzez darowiznę (przycisk po prawej stronie). Każdy kto chce się przyczynić do rozwoju bloga oraz częstszego zamieszczania opowiadań, może teraz przekazać dobrowolną kwotę. Zachęcam :)

czwartek, 26 grudnia 2019

Tylko patrzymy [cz. 1]

-Olu, jesteś pewna, że to dobry pomysł? - Krzysiek kolejny już raz z kolei zapytał swoją dziewczynę o to samo
-tak, jestem pewna, nie będziemy tego żałować – młoda, dwudziestoletnia ukochana Krzyśka była pewna swego – nic złego nie zrobimy
-niby tak... - chłopak ciągle nie był przekonany
Teoretycznie Krzysiek wiedział na co się pisze, doskonale znał cały plan na dziś i fantazje swojej ukochanej, którą mieli zrealizować. Tłumaczyła mu ją już kilka razy. Chciała się kochać patrząc na inną parę, czuć bliskość innych osób, podniecenie swoje i trzech innych osób... Miała ochotę pokazać się innym nago, siebie i swojego ukochanego. Chciała wystawić nagość i miłosne uniesienie na widok innych oczu. Jednocześnie chciała też widzieć jak druga para robi to samo w niewielkiej odległości. Krzysiek kilkukrotnie słysząc tą fantazję z ust ukochanej nigdy jej nie odwodził od tego, bo uważał, że po pierwsze – nie odważy się tego zrobić, a po drugie – nawet jeśli by się odważyła, to ciężko znaleźć drugą parę do kwartetu. Dlatego też wspierał ją w jej pragnieniach. Uważał, że fantazje to ważny element psychiki człowieka, dlatego należy je mieć i pielęgnować w sobie, bo dzięki temu można urozmaicić swoje życie łóżkowe. W związku z tym wykorzystywali scenariusz Oli kilkukrotnie w swojej sypialni, urozmaicając swój seks i wyobrażając sobie to, czego kobieta pragnęła. Ola niejednokrotnie opowiadała, jak wyobraża sobie, że ktoś na nich patrzy i ich podziwia. Jak oczami wyobraźni widzi drugą parę kochającą się obok. Krzyśkowi nie przeszkadzało to zupełnie, ba, czasem nawet było to dla niego bardzo podniecające. Zdarzało się, że nakręcał się niemniej niż jego ukochana. Wszystko jednak odbywało się tylko w wyobraźni i tak mężczyźnie odpowiadało najbardziej.

piątek, 6 grudnia 2019

Sami swoi [cz.4 - ostatnia]

-chętnie posłuchamy – wtrąciła Aga, a jej dłoń ponownie zacisnęła się na moim penisie ukrytym pod materiałem bokserek
-skoro powiedzieliśmy „A”… - wzruszyła ramionami w dobrze nam już znanym tego wieczoru geście Daria – to chyba nie mamy wyboru
-chyba tak – zgodził się Daniel
-no więc wiecie już, że zabawialiśmy się oralnie, ucząc się swoich ciał nawzajem – moja żona rozpoczęła opowieść – często byliśmy sami w domu po powrocie ze szkoły, więc mieliśmy sporo czasu by zabawiać się ze sobą. Gdy tylko mieliśmy na to ochotę, jedno namawiało drugie na zabawę. Czasem była to tylko masturbacja, ale najczęściej pieszczoty oralne doprowadzające nas obojga do finału. Pewnie na tym byśmy poprzestali, gdyby któreś z nas poznało kogoś i się zakochało, jednak póki nikogo nie mieliśmy, mogliśmy bez większych wyrzutów sumienia zabawiać się ze sobą. Musieliśmy jedynie ukrywać się przed rodzicami, co raczej nie było trudne, bo bawiliśmy się głównie gdy nie było ich w domu. Pewnym przełomem okazały się wspólne wakacje. Rodzice postanowili, że wyjedziemy na tydzień nad morze. Nie bardzo chcieliśmy, wiadomo, ja byłam już pełnoletnia, Daniel prawie, także wakacje z rodzicami nie specjalnie nam odpowiadały. Mama przekonała nas jednak, decydując, że wynajmą dwa osobne pokoje – jeden dla siebie, drugi dla nas. Pokoje były na różnych piętrach, dzięki czemu od wieczora aż do śniadania praktycznie nie musieliśmy się przejmować rodzicami. Jak możecie się domyśleć, było to dla nas istne eldorado. Już pierwszego wieczoru Daniel dorwał się do mojej cipki, a ja w podziękowaniu zrobiłam mu porządnego lodzika z połykiem. Zasnęliśmy nadzy w swoich objęciach, a z rana zabawiliśmy się w pozycji 6 na 9. Każdy wieczór i noc wyglądały podobnie. Sąsiedzi naszego pokoju musieli pewnie wiele się nasłuchać i wyobrażać sobie, że mieszka tu napalona parka, a nie rodzeństwo, hihi –zaśmiała się niewinnie Daria
-no takich odgłosów po rodzeństwu raczej nikt się nie spodziewa – również chichocząc dodał Daniel


środa, 6 listopada 2019

Sami swoi [cz.3]

Kontynuacja gry u wszystkich wzbudzała coraz większe emocje. Każdy siedzący w salonie wiedział, że jedno czy dwa rozdania mogą pozbawić kogoś ostatnich ubrań oraz wyzwolić coraz ciekawsze, nie ukrywajmy - mocno erotyczne - zadania. W mojej głowie ciągle się kotłowało. Po tym co widziałem w wykonaniu Darii i Daniela, wiedziałem, że chcę więcej. Musiałem się przekonać gdzie leży granica zabawy u rodzeństwa. Oczywiście podświadomie liczyłem także na rozebranie Agi i może jakieś ciekawe zadanko w jej wykonaniu. To jednak miało być ewentualnym bonusem od życia. Skupiałem się na żonie i Danielu. Aga rozdała karty, zanim je jednak podnieśliśmy, poleciało kilka toastów. Skończyliśmy ze szwagrem kolejne już piwo i po wizycie na siusiu zgodnie stwierdziliśmy, że czas się przerzucić na coś mniej moczopędnego. Dziewczyny podłapały nasz pomysł i razem z nami przerzuciły się na whisky. Zapowiadał się ciekawy wieczór. Wzmacnialiśmy procenty po tym, jak każdy wypił już całkiem sporą dawkę tych niższych. Wszystkim jednak dopisywały humory i każdy miał w nosie to, że prawdopodobnie się dzisiaj nawali, a jutro będzie męczył się z kacem.

poniedziałek, 7 października 2019

Sami swoi [cz.2]

W kolejnej grze po raz pierwszy przegrał Daniel, pozbywając się swoich skarpetek, a wygrała Aga, która kazała mu się pocałować. Postanowiliśmy zrobić chwilę przerwy na uzupełnienie płynów. Dziewczyny skończyły drugie wino, więc przyniosłem im nowe, tym razem różowe, półwytrawne. Dla mnie i Daniela oczywiście po kolejnym piwku. Chwilę odpoczęliśmy od gry, popijając swoje trunki i śmiejąc się z dotychczasowego przebiegu gry. Wszyscy mieliśmy coraz lepsze humory, zarówno przez wpływ alkoholu jak i ciekawy, wesoły rozwój wieczoru. Po opróżnieniu ¾ butelki piwa i solidnych lampek wina przez dziewczyny, postanowiliśmy wrócić do gry. Daria rozdała karty. Patrzyłem na nią i widziałem, że jest dziwnie zadowolona. Nie rozumiałem tego, bo w końcu co mogła wygrać? Zdjęcie moich bokserek, które i tak by w nocy zdjęła, czy zdjęcie bielizny z brata? No chyba, że tak jak mi, podobała jej się wizja roznegliżowanej Agi. Postanowiłem ją o to zapytać, jeśli wygram, a ona przegra. Oczywiście stało się zupełnie odwrotnie. To ja przegrałem, a Daria wygrała. Pozbyłem się swoich spodni, ku uciesze Agi i żony. Delikatny wzwód, spowodowany grą, był raczej zauważalny, ale postanowiłem się tym nie przejmować.
-sami swoi – pomyślałem już drugi raz tego wieczoru
-kochanie, daj nam się przyjrzeć tobie lepiej – mruknęła Daria – wstań i pokaż nam się w całej okazałości
-ehh – westchnąłem i wstałem
Dziewczyny wesoło szczebiotały do siebie, obserwując jak staje najpierw tyłem, a później przodem do nich. Daniel nic nie mówił, tylko łyknął sobie piwa. Wydawał się aż za bardzo spokojny.
-no tak – pomyślałem – w końcu on ma jeszcze i koszule i spodnie
Zakończyłem pokaz i usiadłem.
-robi się naprawdę gorąco – skomentowała żona
-o taaak – zgodziła się z nią Aga
-jak Kamil, ryzykujesz i grasz dalej? – zapytał nagle Daniel – czy kończymy?
-hmm – zamyśliłem się
Z jednej strony następna moja przegrana pozbawi mnie ostatniej części garderoby. Z drugiej, za chwilę Aga albo Daria mogą siedzieć obok w samej bieliźnie. Musiałem zaryzykować, inaczej żałowałbym do końca życia, że przegapiłem taką okazję.
-gram – zadecydowałem
-ale po decyzji nie ma odwrotu – zakomunikowała moja żona
-spoko – odpowiedziałem i zacząłem rozdawać karty – sami swoi – powiedziałem tym razem na głos, wywołując lekki śmiech u wszystkich przy stole

poniedziałek, 9 września 2019

Sami swoi [cz.1]


-kochanie! – usłyszałem wołanie żony dobiegające z kuchni – dzwonił mój brat i powiedział, że Aga zerwała się z pracy i spokojnie dadzą radę dzisiaj wpaść
-no to super – odkrzyknąłem – cała lodówka piwa już czeka
-tak mu właśnie powiedziałam
-o której będą? – zapytałem
-za jakieś dwie godziny
-git! – ucieszyłem się
Młodszy o niespełna dwa lata brat żony , czyli mój szwagier Daniel i jego przyszła żona Aga to naprawdę fajni ludzie, a perspektywa zakrapianego wieczoru w ich towarzystwie jak najbardziej mi się podobała. Zwłaszcza, że już trzeci piątek z kolei zapraszaliśmy ich do siebie z żoną, a oni ciągle się jakoś wykręcali brakiem czasu albo innymi wyjazdami. Nawet dzisiaj spotkanie wisiało już na włosku, na szczęście jednak tym razem się zjawią. Moja żona – Daria – od razu zaczęła krzątać się po kuchni i przygotowywać jakieś przekąski. Ja przeliczyłem tylko w głowie, czy skrzynka piwa dla naszej czwórki wystarczy. Wyszło mi, że raczej tak, więc spokojnie siadłem w salonie i patrzyłem, jak moja mała, kochana żoneczka zasuwa w kuchni. Mimo pięciu lat które minęły od ślubu, a blisko ośmiu odkąd się znaliśmy, ciągle lubiłem na nią patrzeć. Była taka drobna, szczuplutka, nieco ponad 160cm wzrostu, z niedużym, ale krągłym biustem w rozmiarze B, a także krągłą i jędrną pupcią. Z twarzy, mimo osiągniętej trzydziestki, ciągle wyglądała niemal jak nastolatka. Co rusz zdarzało się, że w sklepie pytano ją o dowód przy zakupie alkoholu, a gdy kasjer czy kasjerka sprawdzili datę urodzenia, robili wielkie oczy i ze śmiechem oddawali dokument. Tak. Uwielbiałem jej młodzieńczą urodę i świetną, sportową figurę.

poniedziałek, 17 czerwca 2019

A to suka...

Wracając z pracy zajechałem do osiedlowego sklepu. Żar lał się z nieba, choć dochodziła siedemnasta. Upały dawały się we znaki wszystkim. W firmie od kilku dni produktywność spadła niemal o połowę, ale co się dziwić, gdy na zewnątrz jest ponad 30 stopni, a w hali blisko 40. Cud, że w ogóle ludzie jeszcze przychodzą do pracy i coś robią. Wszedłem do sklepu, mijając w drzwiach młodą dziewczynę w stroju kąpielowym.
-takiej to dobrze – pomyślałem – założy bikini i hasa, a ty się człowieku męcz w koszuli i długich spodniach…
Obejrzałem się mimowolnie za małolatą. Wcięte majtki od jej stroju kąpielowego figlarnie podkreślały jej krągłe pośladki. Na plecach i szczupłej talii widać było oznaki gorąca, bo świeciły się delikatnie od potu. Dziewczyna jakby czując mój wzrok odwróciła się i uśmiechnęła. Odwzajemniłem uśmiech i ruszyłem do sklepu. Fajna dupeczka, ale zdecydowanie za młoda – skarciłem się w myślach i prostą drogą pognałem po jedyny odpowiedni dla faceta towar w te upały – zimne piwo. Wziąłem 8-pak i stanąłem w kolejce. Zapowiadał się przyjemny wieczór. W końcu mogłem zrzucić to nieszczęsne ubranie i po domu chodzić sobie w samych bokserkach. Do tego wieczorem meczyk, także browar akurat się przyda. No i żona w delegacji.
-niewątpliwy plus – dodałem w myślach
Ania wyjechała na 3-dniowe szkolenie do Poznania ze swojej firmy. Miała wrócić jutro wieczorem. Była managerem w firmie zajmującej się pośrednictwem pracy, a ściślej mówiąc, w agencji pracy. W zasadzie to tam się poznaliśmy. Ona pracowała jeszcze wtedy jako zwykły  „szukacz ludzi”, a ja przyszedłem z ofertą zatrudnienia kilku osób w swojej firmie. Od słowa do słowa, nawiązaliśmy współpracę, a z czasem i wiele więcej. Dwa lata później staliśmy razem przed ołtarzem, ślubując sobie miłość, wierność i takie tam.

czwartek, 11 kwietnia 2019

Męska delegacja cz. 5 - ostatnia


Chwila konsternacji wywołana pojawieniem się Rafała, szybko przemieniła się w uśmiechy na twarzach gospodarzy. Zarówno Maja jak i Wojtek nie czuli skrępowania obecnością kolegi, zwłaszcza po tym wszystkim, co się wydarzyło w ostatnim czasie. Rafał podglądając parę z wejścia do kuchni miał wspaniały widok. Wcześniej mógł idealnie obserwować galopujących w seksie małżonków, a teraz podziwiał wdzięki Majki, która nieco zmęczona podparła się z tyłu rękami, uwypuklając w ten sposób swoje piersi. Wojtek ciągle gościł w jej wnętrzu, choć jego penis całkiem już opadł. Małżonkowie oddychali dość ciężko, a na ich ciałach tu i ówdzie pojawiły się krople potu.
-długo tu stoisz? – zagaił w końcu gościa Wojtek
-wystarczająco – wyszczerzył się
-widać – zaśmiała się Majka, bez skrępowania spuszczając wzrok na nabrzmiałą męskość Rafała, mocno wypychającą jego bokserki
-no cóż – kolega wzruszył tylko ramionami, a szeroki uśmiech ani na chwilę nie schodził z jego twarzy
Wojtek poczuł lekki skurcz mokrej od soków i jego spermy cipki Majki. Spojrzał na nią, a później znów na kolegę.
-wiesz co? Ja to już w sumie skończyłem – uśmiechnął się i wyciągnął wreszcie sflaczałego penisa z wnętrza żony – także jeśli masz ochotę, to zapraszam – wskazał na żonę i odsunął się na bok
Maja otworzyła usta ze zdziwienia. Nie spodziewała się tego po swoim mężu. Niby to wszystko co mówił jej wcześniej sugerowało, że zrobił się bardziej otwarty, ale aż tak? Poczuła się lekko zdezorientowana. Choć ciągle była nakręcona i pobudzona, to cała ta sytuacja wydawała jej się co najmniej dziwna. Dopiero co była na granicy zachwiania jej małżeństwa i z płaczem tłumaczyła się ukochanemu, że to chwilowe, głupie i niewinne szaleństwo. Później się okazało, że Wojtek to wszystko rozumie, a nawet więcej, jego to podnieciło! A teraz chce ją oddać? Stojąc obok? Czy to nie jest aby przesada? – zastanowiła się.

środa, 13 marca 2019

Męska delegacja cz. 4

Majka obudziła się przed dziesiątą. Słońce dawno już wstało i dzień rozwijał się w pełni. Leżała na boku i czuła wtulone w siebie, nagie, męskie ciało. Jednak pościel i łóżko nie było jej. Zaczęła sobie przypominać, co się działo. Czując ból w kroczu uśmiechnęła się, na wspomnienie uniesień z Rafałem. Teraz jednak był już dzień i trzeba było wrócić do rzeczywistości. Znów jak bumerang powróciły wyrzuty sumienia. Poczuła, że robi jej się niedobrze. Zdradziła męża i to pod własnym dachem. Była zwykłą kurwą. Łza popłynęła po jej policzku.
-co teraz będzie? – zapytała się w myślach i nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie
Leżała przez chwilę, zupełnie nie wiedząc, co dalej. W końcu jednak trzeba było się podnieść i zmierzyć, z nadchodzącym, nieprzyjemnym dniem. Noc przyjemności musiała mieć swoje konsekwencje.
-Wojtek najwyraźniej jeszcze nie wstał – pomyślała – w  innym przypadku pewnie by już tu wparował i mnie zwymyślał, a Rafała… - urwała, bojąc się nawet myśleć, co mógłby z nim zrobić
Cichutko jak myszka wymknęła się z objęć nocnego kochanka, zabrała swoją bieliznę i wyszła z pokoju. Na palcach zakradła się do sypialni, licząc, że Wojtek śpi a jej uda się wślizgnąć do łóżka.
-może był na tyle pijany, by nie pamiętać moich krzyków w nocy – szepnęła do siebie – warto spróbować
Najciszej jak potrafiła otworzyła drzwi do sypialni i weszła do środka. Łóżko było jednak puste i zaścielone. Po jej ślubnym nie było już ani śladu.
-kurwa, więc jednak Wojtek wstał – zaklęła i poczuła, jak cały świat zapada się pod jej stopami
-chwila – zastanowiła się jednak – ale skoro wstał, to dlaczego mnie nie szukał? I nie zrobił awantury?
Coś wyraźnie było nie tak. Choć jeszcze nie wiedziała o co dokładnie chodzi, wyczuwała, że coś nie gra. Postanowiła jak najszybciej znaleźć męża i z nim porozmawiać. Musiała stawić czoło temu wszystkiemu, nawet, jeśli miałoby to oznaczać złe informacje dla niej i dla ich związku.

niedziela, 17 lutego 2019

Męska delegacja cz. 3

Maja wychodząc z sypialni dostrzegła zapalone wciąż światło u Rafała. Ich gość najwyraźniej nie spał i pewnie słuchał wcześniej ich miłosnych uniesień.
-ale musiał zazdrościć – uśmiechnęła się pod nosem Majka – pewnie się spuścił od samych jęków – zachichotała
Skorzystała z łazienki, doprowadzając się do ładu po szybkim seksie i zahaczyła o kuchnię, pragnąc zaspokoić pragnienie, które powstało po dość krótkim, ale intensywnym seksie z mężem. Wyjęła z szafki szklankę i nalała sobie do pełna wody. Upiła solidny łyk i wzięła głęboki oddech.
-o tak, cudownie - pomyślała i ponownie zanurzyła usta w szklance wody
Nim wypiła wszystko, usłyszała kroki na korytarzu. Spojrzała w tym kierunku i zobaczyła w drzwiach Rafała. Był wyraźnie zadowolony, że ją widzi. Szczerzył się w szerokim uśmiechu, jakby wygrał milion dolarów.
-tak myślałem, że jeszcze cię tu spotkam - rzucił na powitanie - chociaż nie sądziłem, że w takim stroju - dodał i znów wyszczerzył zęby
-o cholera, zapomniałam - pacnęła się w głowę Maja, przeklinając w duchu własną głupotę
W zasadzie zupełnie zapomniała, że nie założyła szlafroka i wyszła do łazienki w samej erotycznej bieliźnie, która więcej odsłaniała niż zasłaniała. Nie spodziewała się też, że w tej krótkiej wędrówce po domu spotka Rafała.
-co za nieostrożność! - zganiła samą siebie w myślach

niedziela, 13 stycznia 2019

Męska delegacja cz. 2

-a ty co? – Wojtek zrobił duże oczy, widząc, że jego żona przyszła do kuchni okryta szlafrokiem
Do tego szlafrokiem z gatunku raczej tych cieńszych i krótszych, więc nadal było widać zarys erotycznej bielizny, jaki miała pod spodem.
-co? – udała zdziwioną Maja
-no miałaś się ubrać, a przyszłaś w szlafroku?
-narzuciłam coś na szybko, w końcu jesteście głodni to nie chciałam, byście długo musieli na mnie czekać – sprytnie odpowiedziała przemyślaną wymówkę dziewczyna
-no ale… - zawiesił się Wojtek – ciągle sporo widać – wydusił z siebie
-no i? – uśmiechnęła się Maja – przecież nasz gość zobaczył już niemal wszystko co mógł, to teraz mam udawać przed nim zakonnicę? – zaśmiała się i zaprosiła męża i kolegę do stołu – chłopcy, częstujcie się, wszystko jeszcze gorąco, ledwo przed wami wyjęłam z piekarnika – wskazała na stół, gdzie czekała zapiekanka – przepraszam, że tylko dwa nakrycia, ale nie spodziewałam się gościa – znów się uśmiechnęła niewinnie
Obróciła się na pięcie i zaczęła wyjmować z szafki dodatkowy talerzyk, sztućce i kieliszek na wino. Czuła na sobie wzrok męża i jego kolegi, gdy sięgała wysoko do szafki po kieliszek, a szlafrok w tym czasie podciągnął się w górę niemal do samej granicy jej pośladków. Wiedziała doskonale, że taki widok musiał zadziałać na jednego i drugiego. Gdy podeszła do stołu i zobaczyła lekko zmieszaną minę męża oraz szczęśliwe oczy ich gościa, uznała, że przedstawienie się udało. Usiadła przy stole „od czoła”, mając po prawej stronie Wojtka, a po lewej Rafała. Zjedli wspólnie pyszną kolację, racząc się niemal całą butelką wina. Panowie po chwili przywykli już do obecności seksownej kobiety i rozmowa przy stole stała się całkowicie normalna.