cookie

NOWOŚĆ!
Pojawiła się opcja wsparcia bloga poprzez darowiznę (przycisk po prawej stronie). Każdy kto chce się przyczynić do rozwoju bloga oraz częstszego zamieszczania opowiadań, może teraz przekazać dobrowolną kwotę. Zachęcam :)

niedziela, 29 stycznia 2017

Wieczór Kawalerski

 Przygotowania do ślubu wchodziły na ostatnią prostą, a to oznaczało, że bardzo blisko już do tego pięknego wydarzenia.
-Cholera! To już tylko nieco ponad tydzień - pomyślałem już któryś raz tego dnia
Nie powiem, cieszyłem się na ślub z moją ukochaną. Sam przecież do niego dążyłem oświadczając się jej i namawiając ją później na wyznaczenie konkretnej daty. Ale im było bliżej ceremonii, tym bardziej miałem tego dość. Tych przygotowań, tej wariacji, ciągłej bieganiny i załatwiania. Masakra! Czasem (w sumie od jakiegoś czasu notorycznie) zastanawiałem się po cholerę nam to wszystko, skoro i bez ślubu jesteśmy szczęśliwi... No, ale powiedziało się A, nadchodzi czas na powiedzenie B.

Od wszystkich złych emocji związanych ze ślubem miałem się oderwać już jutro, na moim wieczorze kawalerskim. Niespecjalnie miałem na niego ochotę, szczególnie, że bywałem już na takich imprezach i najczęściej kończyło się to na chlaniu do nieprzytomności, ale nie było wyboru. Moi koledzy, bracia i znajomi narzeczonej nie wybaczyliby mi tego, że nie zrobiłem pożegnalnego wieczoru. Poza tym, Karolina (moja przyszła żona) miała na ten wieczór zaplanowany swój panieński, wiec i tak nie miałbym co ze sobą specjalnie zrobić. Dlatego też w sobotę, na tydzień przed ślubem, zorganizowałem swój wieczór kawalerski.

czwartek, 19 stycznia 2017

„Przedświąteczny nastrój” część 4

 -Cześć. Jak się nazywacie? - zapytała jedna z dwóch kobiet
-Grzegorz
-Karolina
-Miło mi, jestem Natalia
-Klaudia
-Michał
-Tomek
-Adrian
Wymieniliśmy uściski dłoni, a Tomek podał nam drinki. Były pyszne, niezbyt mocne.
-Jak się macie? Co tutaj robicie? - zapytał Michał, był przystojnym, grubszy brunetem i miał się czym pochwalić, siedział pewny siebie nie wstydząc się stojącego penisa
Podziwiałam tych ludzi, ale czułam, że powoli staję się częścią tego towarzystwa i razem z Grzesiem świetnie się bawimy i odnajdujemy.
-Zawiało drogę, akurat w pobliżu tego domu, naszym jedynym ratunkiem była noc tutaj. W samochodzie chyba byśmy zamarzli - odpowiedział Grześ
-No fakt, ja tak samo z moją kocicą Kinią, jutro wracamy ale super, że akurat tutaj zawiało drogę -ucałował rudą piękność, która miała również mały seksowny rudy paseczek na wzgórku łonowym.
Nie wiem dlaczego, ale od razu chciałam zobaczyć jak wygląda z bliska. Z daleka prezentowała się bardzo zmysłowo i dziewczęco

środa, 11 stycznia 2017

„Przedświąteczny nastrój” część 3 - nieoczekiwany przystanek

 Staliśmy tak dobrą minutę wpatrzeni na piękną nieznajomą. Zapewne też nasze oczy były wielkie oraz pełne zdziwienia. Pierwszy odezwał się Grzegorz.
-Witamy piękną panią. Czy możemy tutaj zaczerpnąć pomocy? - wypalił
-Oczywiście, zależy co ma Pan na myśli… - odpowiedziała znów tym swoim głosem
-Yyy…nie możemy przejechać, bo droga jest zawiana. Być może zna Pani objazd, drugą drogę lub jakimś cudem ma Pani pług, który przepchał by nam drogę na główną?
-Kochany… jakimś cudem pługu nie mam - zaśmiała się – jeżeli zawiało tą drogę to nie przejedziecie na pewno do rana. Zazwyczaj jeździ tędy pług co kilka godzin, ale przy takiej pogodzie, na pewno mają kupę roboty i prędko tutaj nie dojadą. Innej drogi nie ma, ta jest „główna”.
-Ohh… Kari wracamy do pensjonatu? – zrezygnowany mruknął Grzesiek
Gdy Grześ tak normalnie sobie rozmawiał z nagą nieznajomą kobieta i kombinował co dalej robić (co muszę przyznać podbudowało mnie), ja dalej nie byłam w stanie, nie wiedzieć czemu, wypowiedzieć ani słowa. Ocknęłam się gdy usłyszałam swoje imię.
-Tak? To kawał drogi…  ale musimy, w sumie nie mamy wyjścia. Chyba, że Pani wie gdzie jest najbliższy nocleg?
-Tutaj kochana, tutaj, trafiliście idealnie, że tak powiem – tajemniczo wtrąciła się naga kobieta
-Tutaj? Co tutaj może być? - zapytałam złośliwie
-Tutaj jest dom imprez ludzi tolerancyjnych. Zapraszam. – gestem wskazała nam korytarz, który był bardzo elegancki
-Możemy tutaj spokojnie przespać noc? W domu imprez? - zapytał tym razem Grześ
-Ooo nieee, co to to nie. Proszę się nazwą nie przejmować, bo konkretnej imprezy nie mamy tutaj na myśli, ale to już się sami państwo przekonacie, gdy zostaniecie na noc. Poza tym, na terenie domu panują specyficzne zasady.
-Jakie? - zapytałam znów kąśliwie
-Dowiecie się dopiero, gdy zadecydujecie zostać tu na noc. Nocleg nie jest drogi, sama wejściówka do domu kosztuje sporo, ale z uwagi na waszą kłopotliwą i wymuszoną nieco sytuację, jestem skłonna od niej odstąpić. Więc jak, wchodzicie?