cookie

NOWOŚĆ!
Pojawiła się opcja wsparcia bloga poprzez darowiznę (przycisk po prawej stronie). Każdy kto chce się przyczynić do rozwoju bloga oraz częstszego zamieszczania opowiadań, może teraz przekazać dobrowolną kwotę. Zachęcam :)

niedziela, 29 lipca 2018

Na skraju bankructwa - część ósma

Kolejne tygodnie mijały mi bardzo szybko. Dzięki coraz większej liczbie opinii przy moim ogłoszeniu, praktycznie codziennie miałam jednego albo dwóch klientów. Starał się, by każdy mój klient wychodził uśmiechnięty i zadowolony, dzięki czemu część zaczęła już do mnie wracać na kolejne masaże. Po rozmowie z mężem byłam też nieco bardziej otwarta podczas masowania. Bardziej eksponowałam swoje ciało, pozwalałam się dotykać, a czasem, gdy miałam przystojnych klientów i byłam podniecona, pozwalałam nawet na zwiedzanie paluszkami moich dziurek. Akcji pod prysznicem już nie powtórzyłam, bo ani nie było ku temu nastroju, ani nie miałam takiej oferty w swoim ogłoszeniu. Moje masowanie było coraz bardziej dochodowe i w ciągu miesiąca zarobiłam tyle, co normalnie przez dobry kwartał. Jacek też był zadowolony z tego co robię. Po pierwsze ze względów finansowych, po drugie, z opowieści które dostawał niemal każdego dnia i mocno się przy nich podniecał, a po trzecie ze zdjęć, które także robiłam coraz częściej po masażach. Moje poczucie winy odnośnie tego, jak pracuję, też już zostało zagłuszone w zarodku i potrafiłam cieszyć się każdym kolejnym dniem i każdym kolejnym masażem. Klientela na moje masaże z reguły była naprawdę sympatyczna i mimo zróżnicowania w wieku, nie miałam żadnych problemów z jakimiś natarczywymi typami czy chamskimi zagrywkami. Oczywiście zdarzali się ci mniej uprzejmi czy bardziej wymagający, ale gdy widzieli mnie już nago i oddawali się przyjemnościom mojego masażu, bez problemu sobie z nimi radziłam. Ciągle dostawałam też telefony z dziwnymi propozycjami w stylu zaproszenia na wieczór kawalerski albo masowania pięciu facetów naraz, ale zawsze grzecznie odmawiałam. Oczywiście pytań o seks na koniec masażu to nawet nie liczyłam, bo zdarzały się praktycznie codziennie, ale im także odmawiałam. Jedna jednak propozycja wydała mi się ciekawa i wywołała u mnie przyjemne podniecenie…

środa, 18 lipca 2018

Na skraju bankructwa - część siódma

Patrzyłam przez chwilę na myjącego się Roberta. Jego umięśniony, męski tors dumnie prezentował się pod strumieniem lejącej się wody. Całe jego ciało, tak młode, tak piękne, tak seksowne, wprost zachęcało, by na nie patrzeć. Poczułam lekkie mrowienie w podbrzuszu i napływające jednocześnie podniecenie. Coś było nie tak. Nie powinnam się tak bezczelnie gapić i czuć tego wszystkiego, na widok młokosa, a jednak nie mogłam się przezwyciężyć. Pomyślałam o Jacku i na chwilę do mojej głowy napłynęły wyrzuty.
-co ja robię? Taki młokos, a ja przez niego zachowuję się nie w porządku wobec męża - pomyślałam w końcu racjonalnie - z drugiej strony... Jacek mówił, że dopóki nie przekraczam granicy i zawsze wracam do niego, to nic się nie dzieje... - już  racjonalne myślenie zastąpiłam kosmatymi myślami
Bardzo szybko i bardzo płynnie...