
Już od samego rana w sobotę oboje z Jackiem czuliśmy subtelne podniecenie tym, co miało się wydarzyć. Jak zwykle w dniu pracy zaczęłam swój dzień od długiej kąpieli i depilacji ciała. Zaraz po mnie Jacek zaczął okupować łazienkę, nieco dłużej niż w zwyczajny poranek. Przed południem zjedliśmy jeszcze przyśpieszony obiad, uśmiechając się do siebie zalotnie i podgadując, jeszcze bardziej podburzając elektryczny nastrój i w samo południe ruszyliśmy do mieszkania, by przygotować nieco nasz „salon masażu”. Jacek wniósł do pokoju drugi materac i przygotował dwa stanowiska do masażu. Ja w tym czasie zajęłam się ogarnięciem łazienki. Do tej pory przychodzili sami faceci, teraz musiałam uzupełnić asortyment pod prysznicem o kobiece specyfiki. Do tego naszykowałam kilka ręczników i zadowolona z siebie zostawiłam przygotowaną łazienkę. Później wraz z Jackiem naszykowaliśmy jeszcze świece i olejki do masażu, tak, by wystarczyło je jedynie zapalić i podgrzać. Po czternastej, gdy klient potwierdził zamówioną wizytę, byliśmy praktycznie gotowi.
-kochanie – Jacek zagaił do mnie – ty otwierasz gościom w szlafroku, a ja? Nie mam tutaj szlafroka ani nic
-bądź w bokserkach – odpowiedziałam – wydaje mi się, że tak będzie nawet lepiej niż w szlafroku
-okej – mąż uśmiechnął się nieśmiało – trochę się stresuję
-spokojnie, będzie dobrze – dodałam mu otuchy