cookie

NOWOŚĆ!
Pojawiła się opcja wsparcia bloga poprzez darowiznę (przycisk po prawej stronie). Każdy kto chce się przyczynić do rozwoju bloga oraz częstszego zamieszczania opowiadań, może teraz przekazać dobrowolną kwotę. Zachęcam :)

czwartek, 10 grudnia 2015

Podróż w poszukiwaniu namiętności – cz. 13 - ostatnia + zdjęcia od Rielle!

Sporo różnych komentarzy pojawiło się po ostatniej części opowiadania, więc ostatnią cześć pisałem dwa razy - raz sam z siebie, drugi raz, biorąc pod uwagę wasze przemyślenia. Potem wszystko złożyłem do siebie i wybrałem tak, by moim zdaniem wszystko zakończyło się mniej więcej tak, jak było w moich myślach gdy zaczynałem serię. Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie! - Incognito ;) 


-Szkoda, że już wracamy do domu – ze smutną minął powiedział Hubert, prowadząc samochód
-To nie wracajmy – uśmiechnęła się Olga – możemy przecież jeszcze dziś zaszaleć i wrócić dopiero w nocy, do pracy mamy dopiero jutro w południe
-W zasadzie to tak, ale gdzie chcesz się zatrzymać w takim razie? Jesteśmy już w połowie drogi do domu…
-Odbij trochę na Kraków i tam dzisiaj zaszalejmy – podsunęła pomysł kobieta
-Dobra, ale co będziemy robić?
-Jak to co? Kochać się!
-Kochać? To robimy codziennie, a sami to możemy i w domu
-A czy ja powiedziałam, że sami? – zaśmiała się tajemniczo Olga i odwróciła głowę
Hubert po raz kolejny podczas tego wyjazdu musiał przyznać, że jego żona zmieniła się diametralnie. Z cichej i spokojnej kobiety w ciągu kilkunastu dni stała się istnym wulkanem energii i erotyzmu. Szczególnie po tych przygodach w większym gronie nabrała pewności siebie. Chyba poczuła się znów piękna i seksowna dla świata, a to obudziło w niej takie zachowanie. Mężczyzna był zachwycony tą zmianą, szczególnie przez pierwszą część ich wyjazdu i bał się powrotu do domu i tego, że znów ich rzeczywistość stanie się szara. Chciał, by ich życie erotyczne było ciągle takie ciekawe i zwariowane jak w ciągu ostatnich dni, bał się jednak, że po wczorajszych wydarzeniach mogą posuwać się coraz dalej, a to prowadziłoby do bardzo niebezpiecznych zdarzeń.

-Wiesz – zaczął wiedziony przemyśleniami sprzed chwili – tak sobie myślę, że cały wyjazd był cudowny, ale czy po powrocie do domu nie zrobi się w naszym związku znowu nudno?
-Jeśli do tego nie dopuścimy, to nie – odpowiedziała Olga – na pewno nie będziemy mogli szaleć codziennie tak jak teraz, ale kto powiedział, że nie będziemy mogli szaleć w ogóle?
-Niby tak, ale boję się przejścia do takiej codzienności, szczególnie, że ten wyjazd nie był taki sobie zwykły
-No nie był, ale żałujesz czegoś, co się wydarzyło?
-Ja nie, ale czy ty nie powinnaś? – zapytał podejrzliwe
-Ja? Dlaczego? – zdziwiła się Olga
-Nie uważasz, że wczoraj poszłaś już o krok dalej? Że przekroczyłaś pewną granicę? Wiesz, wcześniej wszystko robiliśmy razem, decydowaliśmy wspólnie o tym czy chcemy coś zrobić czy nie, a wczoraj zdecydowałaś sama, bezemnie, ba, nawet bez mojej obecności w pobliżu
-Masz mi to za złe? Gniewasz się?
-Nie chodzi o to! – zirytował się Hubert prostym myśleniem żony – za wczoraj nie jestem zły, na wyjeździe szalejemy i jakoś się z tym godzę, ale co będzie jutro? Pojutrze? W kolejne dni? Teraz nie wiem, czy mogę ci ufać. Czy nagle nie przyjdzie ci do głowy z kimś się przespać, bo poczułaś do niego pociąg. Boję się, czy nas związek nie przejdzie w taki zbyt otwarty. Sama wiesz, że nie mam nic przeciwko poszerzaniu ilości osób w sypialni, bardzo mi się to podoba i podnieca, ale wczoraj zrobiłaś coś bez mojej wiedzy, coś, co musi zostawić znak w podświadomości i ciężko będzie mi go wymazać…
-Ahh więc tak to odbierasz.. – zamyśliła się Olga – w takim razie, muszę cię przeprosić. Faktycznie nie powinnam robić tego, co zrobiłam. Nie wiem, czułam, że podczas tego wyjazdu pozwalaliśmy sobie na tak wiele, że i tym razem byś mi pozwolił. Usprawiedliwiając się w myślach zrobiłam co zrobiłam… Choć faktycznie nie powinnam. Przepraszam kochanie
-Olga! Tu nie chodzi o przeprosiny, tu chodzi o to, co teraz będzie? Przecież ja nie mogę żyć w strachu, czy dziś mnie zdradzisz czy jeszcze nie… A do tego po tym wyjeździe przejścia do szarego, klasycznego seksu i nie dopuszczaniu myśli o czymś szalonym też nie zniosę – wyrzucił z siebie Hubert
-Kochanie, w takim razie nie skręcaj do Krakowa tylko jedź prosto do domu – zmieniła poprzednie postanowienia kobieta
-Po co?
-Dowiesz się na miejscu – uśmiechnęła się – tylko pośpiesz się, bo ja już nie mogę się doczekać
Myśląc o tym, co też znowu wymyśliła jego żona Hubert wdusił nieco mocniej pedał gazu i pognał w stronę domu…

Dotarli na miejsce po dobrej godzinie jazdy. Od czasu ich rozmowy na temat dalszej codzienności nie zamienili nawet dwóch słów. Olga wyłączyła się zupełnie i błądziła myślami gdzieś daleko, a Hubert żałował, że wyjazd właśnie dobiega końca. Kiedy zaparkowali na podjeździe, mężczyzna postanowił w końcu przerwać tą ciszę.
-No, to wszystko dobrze co się dobrze kończy – powiedział, nie wiedząc nawet czy ma to jakikolwiek sens w tej sytuacji
-Co? Ah, no tak – wyrwała się z zamyślenia Olga – czas wysiadać – dodała
Ruszyli oboje w stronę swojego mieszkania, niosąc ciężkie torby ze sobą. Gdy weszli do środka z ulga stwierdzili, że nic się nie zmieniło. Nikt ich nie okradł, nikt nie zalał ani nic innego złego się nie stało. Usiedli z westchnieniem na fotelach w salonie i odprężali się.
-Jednak w swoim fotelu najwygodniej – cieszył się z powrotu Hubert
-Co racja to racja – zgodziła się Olga – ja jeszcze idę przetestować swoją wygodną wannę, a ty, przyszykuj sypialnię
-Do czego?
-Zgadnij – uśmiechnęła się – podpowiem, że jakaś nowa pościel i świece nie zaszkodzą
-Ahh do tego – załapał dopiero Hubert i wstał tuż za Olga, ruszając w stronę sypialni

Około pół godziny później Hubert leżał wygodnie w świeżo założonej, czerwonej, satynowej pościeli, przy migocącym blasku świec. Półmrok panujący w sypialni sprawił, że poczuł się nieco senny. Szczególnie, że przygotował wszystko już kwadrans temu, a teraz czekał tylko na swoją małżonkę, której kąpiel wyraźnie się przedłużała. W końcu jednak jego oczekiwania zostały wynagrodzone. Drzwi do łazienki otworzyły się i zamknęły, a niedługo później w progu pokoju stanęła Olga. Pierwsze co rzuciło się Hubertowi w oczy to fakt, że miała na twarzy maskę która dodawała jej tajemniczości, a na ciele bardzo wyuzdaną „małą czarną”. Seksowna, bardzo krótka sukienka z błyszczącego materiału, ściśle przylegająca do ciała Olgi, dzięki czemu wydawała się jeszcze bardziej zgrabniejsza i seksowna. Dodatkowo sukienka miała ogromne wycięcia z przodu, niemalże odsłaniające wszystkie najważniejsze rzeczy kobiety (ale jednak nie odsłaniające, zostawiała tą malutką furtkę dla wyobraźni). Dzięki wycięciom Hubert od razu stwierdził, że Olga nie ma na sobie stanika. Spojrzał jeszcze w dół na jej nogi, które zdobiły czarne pończochy kabaretki i czarne szpilki. Musiał przyznać, że w takim stroju jego żona wygląda niezwykle seksownie, drapieżnie, pociągająco i tajemniczo.
-Kochanie, cóż to za cudowny strój – powiedział, gdy już napatrzył się na wszystko
-Podoba ci się zboczeńcu? Jak wyglądam?
-Nie obrażając ciebie, to bardzo dziwkarsko
-W cale mnie nie obraziłeś, bo o to chodziło! A patrz teraz! – powiedziała Olga i włączyła muzykę z odtwarzacza, po czym wijąc się seksownie zaczęła podwijać zmysłowo sukienkę

Hubert wpatrywał się w nią jak w obrazek, gdy zabawiała się sama ze sobą w tańcu. Wodziła dłońmi po swoim ciele, naciągała i tak dużo odsłaniające wycięcia w takim sposób, by niemal pokazać wszystko, ale w ostatnim momencie cofała rękę i nie pokazywała niczego. Po kilku chwilach takiego spektaklu zaczęła podnosić wreszcie sukienkę nieco śmielej, a w rezultacie pozbywając się jej w całości. Została w samych majtkach i pończochach, co Hubertowi bardzo się spodobało. Oczywiście Olga kontynuując taniec zaczęła majstrować przy ostatniej części garderoby jaką miała, czyli czarnych figach. Podobnie jak przy sukience, opuszczała i podnosiła je z powrotem, naciągała na boki, pokazywała zarys pośladków, kusząc i przeciągając ich zdjęcie dla Huberta niemal w nieskończoność.  Gdy wreszcie się ich pozbyła przybliżyła się do Huberta. Weszła na łóżko i zaczęła dobierać się do bokserek swojego męża. Dopadła dłonią do naprężonego penisa i ścisnęła go bardzo mocno.
-Dziś chcę ci przypomnieć jeden dzień z naszej podróży – szepnęła
-Już nawet wiem który – odpowiedział jej mężczyzna – ale czy tam nie było nieco więcej mężczyzn?
-Na to częściowo też mogę zaradzić – mrugnęła jednym okiem i wyszła z pokoju
Gdy wróciła, trzymała w dłoni czerwony, długi wibrator.
-Mmm teraz jest was dwóch – powiedziała i wróciła to poprzedniej pozycji
Nachyliła się nad penisem męża i wzięła go do ust, a wibrator włożyła do swojej cipki i zaczęła jedną ręką pieprzyć się nim.
-O taaak, dwóch napalonych byczków, jak ja was zaspokoję – wyrwało jej się pomiędzy kolejnym, mocnym ssaniem kutasa Huberta – Ten we mnie jest strasznie napalony – dodała z jękiem
Hubert zamknął oczy i nasłuchując tylko jęków wyobrażał sobie, że jego żona faktycznie robi mu teraz loda posuwana przez innego faceta. Poczuł, że ta fantazja wprawia go w wielkie podniecenie. Olga też to poczuła, dlatego zmieniła pozycję. Dosiadła teraz męża, nabijając się na jego bardzo sztywnego penisa, a do ust włożyła sobie wibrator, który przed chwilą gościł w jej wnętrzu. Hubert patrzył na żonę wijącą się na nim, ze sztucznym penisem w ustach. Nie poznawał jej, znów go zaskakiwała i to w bardzo pozytywny sposób. Przymknął oczy i wsłuchiwał się w przytłumione kutasem jęki. Gdy nie patrzył nie mógł stwierdzić, czy penis w ustach jest prawdziwy czy nie, a to dodawało podniecenia całej sytuacji. Olga wiła się na nim mrucząc i ssąc sztucznego wacka. Również była w siódmym niebie i podobnie jak Hubert miała zamknięte oczy, wyobrażając sobie, że obsługuje właśnie dwóch facetów. Jej jęki przybrały na sile, a ruchy były coraz szybsze i bardziej podniecające. Zbliżała się do orgazmu, zresztą podobnie jak Hubert, który ostatkiem sił wstrzymywał jeszcze nadciągający wytrysk. Wreszcie nie dał już rady i wystrzelił swój ładunek prosto do wnętrza żony, który doszła dosłownie w tym samym momencie i opadła swoim nagim ciałem na męża. Głośno dysząc leżeli tak przez dłuższą chwilę, dochodząc do siebie.

Ciszę, jaka powstała w ten sposób, pierwszy przerwał Hubert.
-Jesteś cudowna i ciągle mnie zaskakujesz – zaczął – idealna z ciebie kochanka, ale ciągle nie wiem, jak chcesz uspokoić mnie po rozmowie z samochodu
-Już ci wyjaśniam – zaczęła tłumaczyć Olga – Otóż wpadłam na pomysł, aby, tak jak zauważyłeś w aucie, nie zrobiło się nagle nudno w naszym związku. Możemy co jakiś czas wracać podczas seksu do dni i wydarzeń, które zafundowaliśmy sobie na tych cudownych wakacjach. Zaczęliśmy już dzisiaj, przypomnieniem Słupska, później za kilka dni możemy przypomnieć sobie Wrocławskie masaże czy wypad do klubu z Katowic. A po jakimś czasie spragnieni doznań wyruszymy pod namioty albo na jacht, co ty na to? Tylko we dwoje, bez kolejnych osób, bo te osoby będziemy mieć w myślach. Dzięki temu, to wyobraźnia będzie pracować bardziej niż nasze ciała, my wrócimy tylko do siebie nawzajem, bez następnych zdrad. Będziemy zdradzać tylko w myślach, będziemy kochać się z innymi – ale w wyobraźni, to chyba najrozsądniejsze wyjście z tej sytuacji. W końcu z jednej strony chcemy utrzymać klimat wyjazdu, a z drugiej, nie chcemy już zdrad na swoim koncie, bo idzie to w złą stronę jak sam stwierdziłeś
-Muszę to przemyśleć, ale nie wydaje się to głupie – podsumował Hubert – jednak, warunek byłby taki, że musimy sobie przyrzec, że nie zrobimy nic bez siebie no i, że jeśli jednak coś takiego się wydarzy, to niestety, ale z nami koniec
-Yhym… Rozumiem i zgadzam się – odpowiedziała Olga – nie mam ani ochoty, ani zamiaru cię oszukiwać, więc nie widzę problemu
-W takim razie, to dobra propozycja – pierwszy raz od rana szczerze uśmiechnął się Hubert - A powiedz mi, tak z ciekawości, skąd miałaś w domu taką dziwkarską sukienkę?
-Dostałam od naszej znajomej striptizerki ze Słupska – odpowiedziała Olga

-Kocham cię – tymi słowami zakończył przyjemny wieczór Hubert – tylko pamiętaj, że musisz się teraz postarać, by odbudować moje zaufanie
-Ja ciebie też – odpowiedziała Olga i wtuliła się jeszcze bardziej w męża – postaram się, na pewno
KONIEC


*Oświadczam, iż do przedstawionych zdjęć posiadam pełne prawa autorskie, zgodnie z art. 81 ustawy o prawie autorskim. Używanie tych fotografii bez mojej wiedzy jest przestępstwem i niesie za sobą konsekwencje prawne, opisane w art. 83 ustawy o prawie autorskim

Podobało ci się opowiadanie? Kliknij w reklamę lub jeden z linków  >KLIK<  >KLIK<  >KLIK<
Dla Ciebie to kilka sekund, dla mnie - możliwość niewielkiego dochodu i motywacja do dalszego rozwoju bloga.




6 komentarzy:

  1. Bardzo miło było czytać każde opowiadanie z kolei i obserwować całą podróż po Polsce :)
    Czekam na następną serie ?
    Jeśli miał bym jakieś sugestie do poprawy to spróbuj wydłużyć Swoje opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja zdanie: Nie zakończyłeś serii jak należy. Ta "ważna" rozmowa według mnie bardzo naciągana i jakaś taka bez emocji. I jak poprzednik zauważył, bardzo krótkie opowiadanie.

    PS. Lubię szczęśliwe zakończenia, ale tylko wtedy gdy bohaterowie na takie zasługują ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Starałem się jak mogłem... Przyznam szczerze, że spora część ostatniego epizodu podróży w poszukiwaniu namiętności była już napisana zanim posypała się fala "różnych" komentarzy. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że ta zdrada w Lublinie wywoła u was aż takie emocje i, że będę musiał zmieniać trochę w związku z tym swoje zakończenie. Także jeśli nie udało mi się wstrzelić w gusta czytelników - przepraszam, mam nadzieję, że kolejne opowiadania bardziej się wam spodobają i nie zrezygnujecie z dalszego czytania bloga. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam. Opowiadanie jednym się podobało bardziej, innym mniej, ale pisząc "pod publikę" spowodowałeś, że tych którym się nie spodobało przybyło. To chyba najlepsza lekcja. Szkoda, że nie ciągnąłeś po swojemu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzisz Autorze - problem w tym, że happy-end w tej historii wyszedł mocno naciągany.
    Skąd taki wniosek?
    Już wyjaśniam:
    Wyobraźmy sobie zwykłego, przeciętnego faceta, na przykład szeregowego pracownika biura, w którym rządzi wredny i apodyktyczny szef, który jadąc jak codzień do pracy swoim nudnym, krowiastym kombi z dieslem pod maską, w jednym w burych polskich miast zatrzymuje się na czerwonym świetle.
    Przymyka oczy, i wyobraża sobie że jest w słonecznym Miami, siedzi za kierownicą Corvetty, w drodze do biura w którym jest szefem działu i w którym czeka na niego cholernie seksowna sekretarka.
    Zapala się zielone, ktoś z tyłu trąbi, facet otwiera oczy i... niestety, wraca do szarej rzeczywistości.
    Marzenie pozostaje tylko marzeniem, facet wie że jest to dla niego nieosiągalne.
    Pomarzy, pomyśli, zda sobie sprawę że wcale nie jest tak źle, doceni to co ma, później wyprzedzi jakiegoś matiza, jakaś dziewczyna się do niego uśmiechnie i będzie zadowolony.

    A teraz ten sam facet, ale nagle stworzył świetny projekt dzięki któremu został doceniony, wyjechał do Miami gdzie został szefem działu sporej firmy, przez kilka lat świetnie zarabiał, jeździł Corvettą, miał piękną i seksowna sekretarkę.
    Nagle firma bankrutuje, a facet traci wszystko i wraca do kraju, do swojej rzeczywistości.
    Znów jest zwykłym pracownikiem, ma wprawdzie trochę lepszego szefa, i jeździ trochę nowszym, ale też krowiastym kombi z dieslem.
    Dla niego to już nigdy nie będzie to samo, będzie wspominał, a jeśli tylko pojawi się okazja będzie starał się do tego wrócić, odzyskać to co stracił. I dopóki mu się nie uda, nie będzie zadowolony.

    Tak samo jest z seksem - jeśli ktoś tylko marzy, i na marzeniach się kończy, to ok.
    Ale jeśli zacznie marzenia realizować, i zasmakuje w tym, faktycznie będzie mu to sprawiać radość i dostarczy odlotowych orgazmów - ciężko mu będzie zrezygnować tak po prostu, dobrowolnie.

    Dlatego, niestety, ale zakończenie historii w sposób w jaki to zrobiłeś jest mało realne.
    Bohaterowie, czyli Hubert i Olga, odkryli w sobie ukryte dotąd pragnienia.
    I realizując je, świetnie czuli się w swoich rolach.
    I teraz mieliby z tego zrezygnować?
    On lubi patrzeć na żonę w ramionach innego.
    Ona lubi zaliczać innych.
    Żaden wibrator czy dildo nie zastąpią żywego człowieka, dodatkowych ust i dłoni dających pieszczoty.

    Idąc dalej według Twojej wersji, można śmiało przewidzieć ciąg dalszy historii:
    On stracił do niej zaufanie, i nigdy nie zaproponuje zaproszenia do seksu kogoś więcej. I będzie miał do niej żal, że przez jej zdradę zrezygnowali z zabaw w większym gronie, które to zabawy bardzo go podniecały i sprawiały mu ogromną przyjemność.
    Ona zaś będzie czekała, aż jemu wróci zaufanie i zaproponuje odmianę.
    A że się nie doczeka, więc po pewnym czasie zacznie go zdradzać, tyle że dyskretnie i ostrożnie, tak by się nigdy nie dowiedział.
    Tak czy owak - skończy się bez happy-endu.


    Dużo bardziej realne byłoby, gdybyś zakończył historię kłótnią bohaterów, niekoniecznie skutkującą rozstaniem, ale jednak wywołującą dużo emocji.
    I na pewno nie rezygnacją z realizacji pragnień, które w sobie odkryli.

    Niestety, gdy zabrnie się w ślepy zaułek, trzeba umieć po prostu się wycofać.
    W teleportację z niego raczej mało kto uwierzy.

    Reasumując - ogólnie ciekawa historia, fajnie się czytało, pomijając oderwane od rzeczywistości zakończenie.
    Człowiek najlepiej się uczy na własnych błędach - więc wyciągnij wnioski i się popraw.
    Mała rada - zwróć większą uwagę na emocje - wszak to one w wielu przypadkach nami kierują.

    Czytam bloga od samego początku, i nie zamierzam rezygnować.
    Powodzenia w pisaniu, czekamy na następne opowiadania.


    OdpowiedzUsuń
  6. "Idąc dalej według Twojej wersji, można śmiało przewidzieć ciąg dalszy historii (...)"

    Trochę tak to miało wyglądać. Wydaje mi się, że jeden dzień po zdradzie, przy tak szalonej podróży, nie mogło wywołać jeszcze u Huberta tak skrajnych emocji, by doszło do "dużej" kłótni. A chciałem zakończyć to kolejnego dnia, bo taki był plan na to opowiadanie, więc zrobiłem coś pośrodku, ni to kłótnia, ni to wyrzuty, ale w każdym razie coś, co subtelnie zwraca uwagę, że problem jest. I ostatnim akapitem zwraca też uwagę, że problem nie całkiem został rozwiązany, a w głowie, można dopowiedzieć sobie jak to dalej się rozwiązało.

    Dlaczego tak? A no dlatego, że jedni nie widzieli nic szczególnego w tej zdradzie i dla nich, dalsze losy to pasmo raczej radości z dalszego życia Olgi i Huberta, a z czasem pewnie i powrót do większego grona w sypialni. Dla innych natomiast zdrada była czymś bardzo złym i dla nich, w głowie, niedopowiedziana historia to zachwianie związku i być może, nawet rozstanie. Taki zabieg daje wam, widzom, możliwość przemyślenia dalszych losów już samodzielnie pod swoje "widzimisię".

    Pozdrawiam, Incognito :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli opowiadanie przypadło ci do gustu - napisz. Gdy mam pewność, że ludziom podoba się to, co robię, dostaję niesamowitą dawkę motywacji do dalszej pracy i pisania.

Jeśli opowiadanie ci się nie podobało - również napisz. Konstruktywna krytyka jest często lepsza niż pochwały, dlatego również ją doceniam. W dodatku jeśli wytkniesz mi błędy - będę mógł je dostrzec i poprawić w następnych opowiadaniach.

Pozdrawiam i zachęcam do komentowania! - Incognito.