Staliśmy tak dobrą minutę wpatrzeni na piękną nieznajomą. Zapewne też nasze oczy były wielkie oraz pełne zdziwienia. Pierwszy odezwał się Grzegorz.
-Witamy piękną panią. Czy możemy tutaj zaczerpnąć pomocy? - wypalił
-Oczywiście, zależy co ma Pan na myśli… - odpowiedziała znów tym swoim głosem

-Yyy…nie możemy przejechać, bo droga jest zawiana. Być może zna Pani objazd, drugą drogę lub jakimś cudem ma Pani pług, który przepchał by nam drogę na główną?
-Kochany… jakimś cudem pługu nie mam - zaśmiała się – jeżeli zawiało tą drogę to nie przejedziecie na pewno do rana. Zazwyczaj jeździ tędy pług co kilka godzin, ale przy takiej pogodzie, na pewno mają kupę roboty i prędko tutaj nie dojadą. Innej drogi nie ma, ta jest „główna”.
-Ohh… Kari wracamy do pensjonatu? – zrezygnowany mruknął Grzesiek
Gdy Grześ tak normalnie sobie rozmawiał z nagą nieznajomą kobieta i kombinował co dalej robić (co muszę przyznać podbudowało mnie), ja dalej nie byłam w stanie, nie wiedzieć czemu, wypowiedzieć ani słowa. Ocknęłam się gdy usłyszałam swoje imię.
-Tak? To kawał drogi… ale musimy, w sumie nie mamy wyjścia. Chyba, że Pani wie gdzie jest najbliższy nocleg?
-Tutaj kochana, tutaj, trafiliście idealnie, że tak powiem – tajemniczo wtrąciła się naga kobieta
-Tutaj? Co tutaj może być? - zapytałam złośliwie
-Tutaj jest dom imprez ludzi tolerancyjnych. Zapraszam. – gestem wskazała nam korytarz, który był bardzo elegancki
-Możemy tutaj spokojnie przespać noc? W domu imprez? - zapytał tym razem Grześ
-Ooo nieee, co to to nie. Proszę się nazwą nie przejmować, bo konkretnej imprezy nie mamy tutaj na myśli, ale to już się sami państwo przekonacie, gdy zostaniecie na noc. Poza tym, na terenie domu panują specyficzne zasady.
-Jakie? - zapytałam znów kąśliwie
-Dowiecie się dopiero, gdy zadecydujecie zostać tu na noc. Nocleg nie jest drogi, sama wejściówka do domu kosztuje sporo, ale z uwagi na waszą kłopotliwą i wymuszoną nieco sytuację, jestem skłonna od niej odstąpić. Więc jak, wchodzicie?