cookie

NOWOŚĆ!
Pojawiła się opcja wsparcia bloga poprzez darowiznę (przycisk po prawej stronie). Każdy kto chce się przyczynić do rozwoju bloga oraz częstszego zamieszczania opowiadań, może teraz przekazać dobrowolną kwotę. Zachęcam :)

niedziela, 26 marca 2017

[Nie] Udany wyjazd na narty

-w zimie góry, w lecie morze – mruknęła moja żona, składając sweter i wkładając go do torby– to takie schematyczne
-schematyczne? To nie chcesz jechać na narty? – byłem dzisiaj bardzo spokojny
-oj głuptasie… wiesz, że chce
Alicja podeszła do mnie i dała mi buziaka. Taka już była. Moja piękna żona. Raz na tak, raz na nie. Jak typowa kobieta. Akceptowałem ją i kochałem od kilku dobrych lat, ale czasem zastanawiało mnie jak tak szybko można zmieniać zdanie. Uśmiechnąłem się do niej i powróciłem do pakowania rzeczy. Jutro mieliśmy wyruszyć na południe, w góry Świętokrzyskie, na narty, a jeszcze tyle do zrobienia.
-sprawdzić samochód, wynieść narty, załadować buty – wyliczałem sobie pod nosem
-jak zwykle zorganizowany – z nieukrywanym podziwem powiedziała moja żona i objęła mnie mocno od tyłu – ale obiecaj, że będzie fajnie
-no jasne, że będzie – odwróciłem się i pocałowałem jej gorące usta
Czułem miękkość jej ciała, ust, twarzy… Była bardzo seksowna. Od zawsze. Niezła figura, atrakcyjne rysy twarzy, uśmiech, którym mogłaby podrywać facetów na zawołanie i ten niezwykły, dziewczęcy sposób bycia. Uwielbiałem to.
-to pakujmy się, bo rano wyjazd – oderwała się od moich ust i przerwała rozmyślania


W południe następnego dnia wylądowaliśmy w niewielkiej miejscowości, gdzie mieliśmy się zakwaterować tuż obok stoku narciarskiego. Wynajęliśmy sobie domek, z klimatycznym kominkiem i dużym, małżeńskim łożem. W tym właśnie łożu spędziliśmy większość czwartkowego popołudnia i cała uroczą noc. Postanowiliśmy narty odpuścić sobie na piątek i sobotę. Cieszyliśmy się sobą, swoimi ciałami, swoją seksualnością…
W piątek od samego rana byliśmy już nastawieni na stok. Zjedliśmy pożywne śniadanie, ubraliśmy ciepłe ciuchy i wyruszyliśmy głodni białego szaleństwa.
-jest cudownie! – ekscytowała się moja żona po pierwszym zjeździe – tęskniłam za tym
-ja też – uśmiechnąłem się
-ahhhh, kocham cię! – puściła do mnie buziaka w powietrze i wskoczyła na wyciąg
Popatrzyłem chwilę za nią, uśmiechnąłem się do siebie i również wsiadłem na wyciąg. Kasia nie czekała na mnie na górze, tylko machnęła mi z daleko i pojechała susem w dół stoku. Próbowałem ją dogonić, ale ruszyła naprawdę szybko i straciłem ja na chwilę z oczu. Znalazłem ją kilkadziesiąt metrów dalej. Podnosiła za rękę jakiegoś faceta. Podjechałem do nich, bo od razu serce zaczęło mi szybciej bić i pomyślałem, że coś się stało. Gdy dojechałem, akurat usłyszałem, jak Alicja mocno przepraszała podnoszącego się faceta, a On w tym czasie zapewniał, że nic mu nie jest.
-może chociaż pójdzie pan z nami do pensjonatu – przekonywała go Alicja – mamy tutaj niedaleko swój domek, zrobię panu herbaty i zobaczy pan, czy na pewno nic się nie stało
-ależ naprawdę nic mi nie jest – mężczyzna grał twardego, choć widać było, że nawet stanie sprawia mu lekki ból
-chyba jednak jest, co – wtrąciłem się do rozmowy, widząc jego skwaszoną minę – zapraszamy do nas, to naprawdę żaden kłopot, a pan i tak musi przynajmniej na pół godziny odpuścić zjazdy
-no skoro tak stawiają państwo sprawę… - wymusił uśmiech i zgodził się wreszcie pójść z nami – to przyjmę to zaproszenie
-wezmę pana narty – zaoferowałem pomoc
-dziękuję – z wyraźną ulgą mężczyzna oddał mi narty – i nie żaden pan, tylko Zbyszek
-w takim razie Zbyszku wezmę twoje narty – uśmiechnąłem się – i od razu się przedstawię, Wojtek – podałem mu rękę
-i Alicja – wcisnęła się żona między nas
-nie powiem, że bardzo miło mi was poznać, ale że miło to już mogę powiedzieć – zaśmiał się Zbyszek
-no jeszcze raz bardzo cię przepraszam – znów po mojej żonie widać było szczerą skruchę
-dobra herbata i nie było sprawy – Zbyszek nie tracił humoru
-to masz jak w banku – odpowiedziała mu Alicja i ruszyliśmy nieśpiesznym krokiem w stronę naszego domku

Po drodze rozmawiało nam się zaskakująco dobrze. Dowiedzieliśmy się, że Zbyszek jest od nas tylko 5 lat starszy, pracuje jako przedstawiciel handlowy, mieszka kilka kilometrów stąd i zajechał tu tylko na godzinę sprawdzić, czy wciąż umie jeszcze jeździć na nartach.
-bo wiecie – tłumaczył – dzieci namawiają mnie, żebyśmy pojechali, a byłby wstyd, gdyby się okazało, że jeżdżę najsłabiej – zaśmiał się – więc chciałem potrenować
-to trochę popsułam trening – zasmuciła się Alicja
-oh to drobiazg – machnął ręką – i tak już miałem schodzić, kupiłem karnet na 3 zjazdy
-tyle dobrego – wymusiła uśmiech żona
-o i już jesteśmy – przerwałem konwersację wskazując na domek przed nami – zapraszamy w skromne progi
Otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka.

Wszyscy rozebraliśmy się z grubych ciuchów, nasz gość poszedł do łazienki zobaczyć, czy nic mu się nie stało na ciele, a Alicja w tym czasie zaparzała obiecaną wcześniej herbatę. Gdy wyszedł, powiedział, że nic złego się nie stało.
-na pewno? – dociekała żona, wiedząc, że przez nią to całe zamieszanie
-tak – mruknął Zbyszek – rozciąłem trochę udo, nabiłem sobie kilka siniaków i w sumie nic więcej
-jak to, rozciąłeś trochę udo? W którym miejscu?
-tutaj – pokazał na bok prawego uda – widocznie twoje narty albo moje kijki zrobiły swoje
-pokaż, może trzeba to opatrzeć – przejęła się Alicja
-ohh bez przesady, nic mi nie będzie
-Zbyszek bez dyskusji, pokaż mi to i ja ocenię
-a ty co, lubisz bawić się w panią doktor? – podśmiał się ze stanowczego tonu mojej żony
-nie lubię, ale nie żartuję też ze zdrowia – pokiwała poważnie głową – poza tym ukończyłam kilka kursów pierwszej pomocy, więc wiem co i kiedy trzeba zrobić, no, już, pokazuj to rozcięcie
-ależ uparta – Zbyszek popatrzył w moją stronę – jak ty z nią wytrzymujesz?
Wzruszyłem ramionami.
-po prostu jej ustępuję – odpowiedziałem

Zbyszek z niechęcią w oczach wstał i zsunął narciarskie spodnie do kostek. Obrócił się bokiem i pokazał rozcięcie.
-Uułaa, najlepiej byłoby to zszyć – oceniła moja małżonka
-no jeszcze czego! – obruszył się poszkodowany
-dobra, to spróbujemy zaradzić inaczej – Alicja pomyślała przez chwilę i wyszła
Wróciła z podręczną apteczką, którą zawsze brała ze sobą na wyjazdy. Wyjęła z niej wodę utlenioną, gazę, bandaż i wszelkie potrzebne rzeczy i zaczęła robić opatrunek.
-może zapiec – ostrzegła, gdy przemyła rozcięcie wodą
Zbyszek tylko syknął przez zaciśnięte zęby. Później już ani razu nie wydał z siebie żadnego dźwięku.
-ja was jednak zostawię samych – zdecydowałem o opuszczeniu pokoju, bo wszelkie rany to nie był widok, który lubiłem oglądać
-oh, jak zawsze taki delikatny – zaśmiała się żona – tylko się nie przewróć po drodze
-bez obaw
Zostawiłem ich w pokoju i wyszedłem z herbatą do kuchni. Zrobiłem sobie kanapkę i usiadłem przy stole. Przez drzwi widziałem akurat tą część pokoju, gdzie nie było widać ani żony, ani Zbyszka, więc mogłem swobodnie się rozsiąść i nie oglądać niechcianych widoków. Natomiast ich głosy, z racji bliskości pomieszczeń, słyszałem idealnie.
-nie boli? – zapytała żona
-nie, mówiłem, że będę żył
-tak, tak – niemal widziałem, jak żona to wypowiada i kiwa głową
-naprawdę, do wesela się zagoi
- nie wiem do czyjego wesela, ale pewnie masz rację, uwaga – ostrzegła
Na nic jednak zdało się jej ostrzeżenie, bo Zbyszek wyraźnie jęknął. Wolałem nie myśleć dlaczego. Po jego niezamierzonym odgłosie nastała chwila ciszy, którą po minucie, góra dwóch, przerwała żona.
-ekhem… - chrząknęła - uznam to za komplement, ale będę udawała, że tego nie widzę – powiedziała takim głosem, jakby się nagle zawstydziła
-oh, przepraszam – również dziwnym, zmieszanym głosem odpowiedział Zbyszek – bardzo przepraszam
-to nic złego, ale chowaj go jakoś – zaśmiała się Alicja – nie ma specjalnie powodu go tak wypuszczać na łowy
-nie wypuszczam go – odpowiedział jej głos gościa – tylko tak reaguję na bliskość kobiety

O czym oni do cholery rozmawiają?  Moje myśli zaczęły się kotłować. Stanął mu? Ale od czego? Przecież Alicja tylko opatruje jego udo, ubrana tak pociągająco, jak pierwsza lepsza pani domowa przyłapana o 14  w domu, w dresie. Więc co go mogło podniecić? I dlaczego tak sobie spokojnie rozmawiają, już zapomnieli, ze jestem obok? – cały czas pytania kłębiły się w mojej głowie. Wytężyłem słuch, by nie przepuścić czegoś istotnego.
-ale jaką bliskość? Przecież tylko opatruję ci nogę – Alicja po głosie wydawała się znów opanowana – nie ma w tym nic nadzwyczajnego
-może i nie, ale to i tak więcej, niż jakakolwiek inna kobieta zrobiła dla mnie przez ostatnie lata
-ojejku, jak to? – dopytywała żona – przecież mówiłeś, że masz dzieci, to pewnie masz i żonę
-niestety, jestem od niemal pięciu lat wdowcem – Zbyszek mówił to tak, ze czuć było smutek w głosie – a kochałem ją na tyle mocno, że teraz nie wyobrażam sobie żyć z inną kobietą na stałe, to dałem sobie spokój ze wszystkimi. W końcu w moim wieku to nie wypada wyrywać panienek na jedną noc – zaśmiał się, ale tak bardzo wymuszonym śmiechem, że nawet nie musiałem go widzieć, by to stwierdzić
-ojej, przykro mi – wyraziła współczucie żona

Nagle zrobiło się dość cicho w pokoju. Rozmowy umilkły. Stwierdziłem, że po takich wyznaniach pewnie trochę niezręcznie zacząć komukolwiek nowy temat. W końcu z jednej strony jakaś niespodziewana erekcja, z drugiej przyznanie się do bycia wdowcem… Wszystko nie trzymało się kupy i było dość skomplikowane. Postanowiłem wrócić i jakoś rozruszać atmosferę. Wprowadzić nieco zamieszania i wesołości do towarzystwa. Wstałem i ruszyłem w kierunku pokoju. Stając jednak w progu zobaczyłem coś, co kompletnie mnie zamurowało. Odruchowo zrobiłem dwa kroki w tył i przeanalizowałem to, co widziałem… Alicja przez materiał bokserek pieściła swoją ręką penisa Zbyszka. Może mi się tylko wydawało… może tak niezręcznie ułożyła dłoń… - próbowałem ją tłumaczyć sam przed sobą. Zrobiłem krok w przód i wychyliłem głowę, najciszej jak potrafiłem. Teraz mogłem przyjrzeć się dokładnie i stwierdzić, że na pewno mi się nie wydawało. Alicja masowała nabrzmiały namiocik gościa, co prawda nie zdejmując jego bokserek, ale mimo wszystko robiła to! Zbyszek, najwyraźniej z wrażenia, usiadł na krześle i wzdychał po każdym śmielszym ruchu dłonią mojej zony. Zagotowało się we mnie. Wparowałem do pokoju z pełnym gniewu wzrokiem.
-co tu się kurwa dzieje?!?! – krzyknąłem, podchodząc bliżej bohaterów scenki
Alicja drygnęła i zerwała się na równe nogi. Zbyszek tylko podkurczył nogi, a zaraz potem na jego bokserkach pojawiła się mokra plama…
-przepraszam – wymamrotał – to moja wina, wszystko moja wina
-chyba nie wszystko – warknąłem – nie widziałem, by moja żona była do czegoś przymuszona – posłałem jej pełne pogardy spojrzenie – co ci odwaliło?!
-przepraszam… - zobaczyłem łzy w jej oczach
-Zbyszku zostaw nas samych, idź się ogarnij do łazienki
Gość posłusznie wykonał moje polecenie. Postanowiłem nim zająć się później. Najpierw chciałem porozmawiać z żoną.
-gorzej ci?! Co ty robisz?! – zapytałem, gdy już Zbyszek zamknął za sobą drzwi do łazienki
-przepraszam.. nie wiem, to było… dziwne – Alicja była wyraźnie zawstydzona, powstrzymywała nadchodzący nieubłaganie płacz – nie chciałam tego, przecież wiesz, że cię kocham! Ale on dostał erekcji tylko przez moją bliskość, rozumiesz to? Nic nie robiłam i nagle mu stanął… Bo długo nie był z kobietą, bardzo długo… I tak jakoś zrobiło mi się go żal. Nie chciałam cię zdradzać! Nie chciałam nic z nim robić. Próbowałam to ignorować, ale przez przypadek otarłam się o jego męskość i… spojrzałam mu w oczy. Był taki podniecony… Taki głodny kobiety. Chciałam go tylko tam dotknąć i zobaczyć, czy naprawdę jest taki twardy – nagle zalała się łzami – nie wiem dlaczego to zrobiłam, zaczęłam go masować przez majtki, niechcący – rozpłakała się na dobre

Dlaczego kobiety zawsze w takich sytuacjach płaczą? – zadałem sobie w myślach pytanie. Przecież coś takiego powoduje, że to nagle ja zaczynam się czuć winny tej sytuacji, choć powinno być zupełnie na odwrót. Popatrzyłem żonie w oczy. Zobaczyłem szczery i przepraszający wzrok. I błagalny wyraz twarzy.
-dobra już nie płacz – wybełkotałem – w końcu wszedłem w odpowiednim momencie, więc w sumie nic się nie stało
-ależ nie stało by się nic więcej, naprawdę, nic więcej – Alicja zaczęła wylewać z siebie milion słów na minutę – przecież widziałeś, że nie próbowałam go rozbierać, ani nic. Ja nie chciałam cię zdradzić, nie… tylko… sama nie wiem co chciałam. Ale na pewno nie zdradzić, nie ciebie! To tylko chwilowe zaćmienie umysłu, nic więcej. Wybacz mi skarbie, nigdy więcej nie zrobię czegoś takiego, przysięgam. Nigdy przenigdy. Tylko nie zostawiaj mnie…
-przecież nie mam takiego zamiaru – powiedziałem na tyle chłodno, by poczuła, że mimo wszystko jestem zły – ale musisz mi dać ochłonąć i wszystko przemyśleć

Usiadłem na kanapie i zacząłem gorączkowo zbierać myśli. Znów przed oczami wrócił mi obraz Alicji, klęczącej przed Zbyszkiem i masującej jego… No kurwa jego mać! – zakląłem w myślach – jak mogła, no jak mogła?! Popatrzyłem na nią. Zawiesiłem się na minutę. Pomyślałem o tym, że w zasadzie do niczego strasznego nie doszło. Chociaż kto wie, jak by się skończyło, gdybym nie wparował. Ale starałem się wierzyć w zapewnienia żony, że jednak nie straciłaby aż tak rozumu. Ona może i nie… - znów natrętne myśli – a on? Pewnie nie miałby hamulców, bo i dlaczego? Jeśli już to tylko dlatego, że siedziałem obok w kuchni… A gdyby jednak poszli o krok dalej? Zdjęłaby mu majtki? Zrobiła loda? – myśli kotłowały mi się w głowie bez przerwy. Poczułem, jak na wyobrażenie o Ali robiącej loda obcemu facetowi drga mój penis. No pięknie, jeszcze mi stanie z wrażenia! Nie mogłem się pozbierać. Ciągle widziałem żonę, klęczącą przed Zbyszkiem… jego bokserki, wypchane podnieconym sprzętem… jej dłoń, jej twarz tak bliską tego newralgicznego miejsca. Stał mi już na baczność, a nie chciałem by tak było! Co ze mną nie tak? Poczułem dotyk. Alicja podeszła i pogłaskała mnie po dłoni.
-przepraszam – wyszeptała – naprawdę bardzo mocno cię przepraszam
Pocałowała mnie w policzek. Poczułem jak rozchodzi się przyjemne ciepło po moim ciele. Chciałem być na nią zły, chciałem ją opieprzyć i trzasnąć drzwiami, ale nie mogłem… Jakaś część trzymała mnie przy niej i wcale nie była na nią zła. Wręcz przeciwnie – była podniecona… Nie, nie mogę sobie pozwolić na słabość! Wstałem i spojrzałem poważnym, pewnym siebie wzrokiem na Alicję.
-trochę za późno się zorientowałaś, że źle robisz – powiedziałem stanowczym, spokojnym głosem – i marne przepraszam tego nie załatwi – dodałem, sięgnąłem po kurtkę i wyszedłem z domku

Włóczyłem się dobrą godzinę wokół stoku, układając sobie wszystko w głowie. Nie byłem już tak bardzo zły, ale nie chciałem wracać zbyt szybko, by Alicja też miała czas na przemyślenie swojego zachowania. W końcu lekko zmarznięty postanowiłem wrócić i przebyć długą rozmowę z żoną. Zbliżając się do domku zastanawiałem się jak zacząć rozmowę i jak ją poprowadzić, żeby z jednej strony nie zepsuć naszych relacji, a z drugiej, wyjaśnić wszystko i sprawić, by jednak Alicja poczuła się trochę winna. Stanąłem przed wejściem i jeszcze raz przypomniałem sobie co najlepiej powiedzieć zaraz po wejściu. Jednak moją uwagę odwrócił dobrze mi znany dźwięk. Zdezorientowałem się przez moment, ale wytężyłem słuch i ponownie go usłyszałem. Dźwięk, a w zasadzie charakterystyczny jęk, dobiegał ze środka. Jęk tak dobrze mi znany z pożycia małżeńskiego. Masturbuje się? – pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy była najprostsza. Postanowiłem zajrzeć przez okno do wnętrza, bo sam już nie wiedziałem, czy to moja wyobraźnia wariuje, czy naprawdę Ala jęczy sama w domku. Zakradłem się do okienka i przez poświatę firanki zacząłem rozglądać się po pokoju. Mój wzrok szybko napotkał obiekt moich poszukiwań, jednak sam widok spowodował u mnie totalny paraliż. Moja żona, kompletnie naga, ujeżdżała na kanapie Zbyszka. Podskakiwała na nim wyraźnie zadowolona, pozwalając się dogłębnie penetrować. Jej biust na wysokości twarzy naszego gościa rytmicznie nadążał za całym ponętnym ciałem Alicji. Zbyszek wyraźnie nie mógł się nim nacieszyć, bo raz po raz próbował całować i gryźć to jeden, to drugi sutek. Stałem jak wryty i gapiłem się, jak moja żona doprawia mi rogi. Czas płynął, a ja nie potrafiłem się nawet poruszyć. W przeciwieństwie do szalejących wewnątrz kochanków. Ci zmienili właśnie pozycję. Alicja wypięła się na czworaka w stronę Zbyszka, a ten z pełnym impetem zaczął ją posuwać na pieska. Widać robił to naprawdę dobrze, bo jęki zadowolenia mojej żony dało się słyszeć nawet przez szybę. Na szczęście ustawili się tyłem do mnie, przez co nie mogli mnie zobaczyć, bo sam bym nie wpadł na to, by się schować. Z resztą, czy miałem po co się chować? To co widziałem już i tak przekreślało mój związek, a może gdyby mnie zobaczyli, nabrałbym odwagi i wparował do środka.

Będąc w beznadziejnym życiowym położeniu nie pozostawało mi nic innego jak tylko patrzeć się na nich i podziwiać, jak profesjonalnie dymana jest moja małżonka. Musiałem przyznać sam przed sobą, że jednak wyposzczony Zbyszek naprawdę świetnie zajmował się Alicją. Pieprzył ją jak aktor porno, przez co przez chwilę czułem się jak na pokazie na żywo, specjalnie dla mnie. Nawet mój penis się tak poczuł, bo stał sztywno jak pal, nie zważając na moje rogi. W końcu spektakl dobiegł końca. Zbyszek wystrzelił na pośladki Alicji, w momencie w którym Ala zwijała się przed nim jak kotka, ogarnięta falami orgazmu. Byli zmęczeni i zaspokojeni. Opadli ciężko na kanapę, a ja, widząc, że to koniec, odwróciłem się na pięcie i pomaszerowałem przed siebie. Nie chciałem się oglądać, wracać, przeżywać… Po prostu odszedłem i postanowiłem zapomnieć… o jej istnieniu.


Podobało ci się opowiadanie? Kliknij w reklamę lub jeden z linków  >KLIK<  >KLIK<  >KLIK<
Dla Ciebie to kilka sekund, dla mnie - możliwość niewielkiego dochodu i motywacja do dalszego rozwoju bloga.


Możesz także wyrazić swoje podziękowanie w formie darowizny - przycisk znajduje się na górze strony po prawej stronie.



5 komentarzy:

  1. O! Tego typu opowiadania lubię najbardziej. Gratuluje 300k wyświetleń.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne!
    Ciekawe co dalej?
    Jak odreagować takie upokorzenie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy ciąg dalszy?
    Ciekawi mnie jak bohater odegra się na żonie - i czy wystarczy mu odwagi by ją zostawić?

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo.
    Nie poszedłeś drogą typową dla opowiadań - mąż przyłącza się do zabawy.
    Tym razem mąż poczuł się upokorzony i zostawił żonę - czyli opowiadanie zyskało realność.
    Czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że opowiadanie wywarło pozytywne odczucie. Przyznam szczerze - nie myślałem o kontynuacji. Takie zakończenie, jakie jest teraz, zostawia dowolną interpretację czytelnikowi na to, co wydarzy się dalej.

      Pracuję teraz nad nowym opowiadaniem, nieco dłuższym, zapewne kilku częściowym. Też nieco innym niż poprzednie.

      Pozdrawiam,
      Incognito.

      Usuń

Jeśli opowiadanie przypadło ci do gustu - napisz. Gdy mam pewność, że ludziom podoba się to, co robię, dostaję niesamowitą dawkę motywacji do dalszej pracy i pisania.

Jeśli opowiadanie ci się nie podobało - również napisz. Konstruktywna krytyka jest często lepsza niż pochwały, dlatego również ją doceniam. W dodatku jeśli wytkniesz mi błędy - będę mógł je dostrzec i poprawić w następnych opowiadaniach.

Pozdrawiam i zachęcam do komentowania! - Incognito.