cookie

NOWOŚĆ!
Pojawiła się opcja wsparcia bloga poprzez darowiznę (przycisk po prawej stronie). Każdy kto chce się przyczynić do rozwoju bloga oraz częstszego zamieszczania opowiadań, może teraz przekazać dobrowolną kwotę. Zachęcam :)

czwartek, 22 lutego 2018

Na skraju bankructwa - część druga

 Już następnego dnia pojawił się pierwszy odzew na moje ogłoszenie. Choć nie taki, jaki bym się spodziewała. Około dziesiątej rano zadzwonił pierwszy mężczyzna, który ewidentnie był solidnie wstawiony. Powiedział mi, że zdjęć jestem "niezła dupa" więc dzwoni do mnie z pytaniem, za ile mu "obciągnę". Po blisko minucie cierpliwego tłumaczenia z mojej strony, że nie oferuję takich usług, facet zakończył kulturalnie rozmowę słowami "to spierdalaj". Wkurzyłam się lekko, ale w głębi duszy wiedziałam, że ogłaszając się na takiej stronie jestem narażona na tego typu mężczyzn i podobne, niezbyt przyjemne rozmowy. Przed powrotem męża z pracy miałam jeszcze jeden telefon. Potencjalny klient był zdecydowanie bardziej miły od tego z rana i - wnioskując po głosie - także zdecydowanie młodszy. Jednakże ciężko było się z nim dogadać z innego powodu. Chłopak albo dzwonił pierwszy raz w tak intymnej sprawie, albo był tak nieśmiały z natury, bo oczami wyobraźni widziałam, jak się rumieni i zawstydza po drugiej stronie telefonu. Niestety mój całkowity brak doświadczenia w tych sprawach też nie pomagał, bo sama nie wiedziałam jak prowadzić rozmowę z kimś takim. Oczekiwałam raczej, że to klient będzie o wszystko mnie pytał i ustalał ważne sprawy, a nie ja. Po niezbyt długiej rozmowie, przerywanej chwilami milczenia, młodzieniec dowiedział się, że jestem dyspozycyjna i czasowo do niego się dostosuję. Przyjął to do wiadomości i powiedział, że pomyśli nad tym i jeszcze kiedyś zadzwoni. Oczywiście uśmiechnęłam się pod nosem, doskonale zdając sobie sprawę, że raczej nie ma na co liczyć, niemniej zachęciłam go do ponownego telefonu i miło pożegnałam.



Poprzedniej nocy razem z Jackiem długo dyskutowaliśmy o wszystkim, co planujemy. Zdaliśmy sobie sprawę, że tak naprawdę ten pomysł to jedyny ratunek. Oczywistym było dla nas, że to chwilowe rozwiązanie, jednak nic innego nie przychodziło nam do głowy, a nasze szczupłe już bardzo finanse z każdym dniem wyglądały coraz gorzej. Dlatego też wątpliwości, jakie miałam, gdy Jacek zakładał mi konto, zmieniły się w upór i chęć jak najszybszego znalezienia klientów. Nawet dwa telefony z których nic nie wynikło, nie ostudziły we mnie zapału i nadal czekałam na kolejne, by w końcu zarobić jakąś kasę. Trzeci potencjalny klient zadzwonił w tej samej chwili, w której Jacek skręcał na nasz podjazd. Dziwnie rozmawiało mi się z obcym facetem, pytającym mnie co z nim zrobię, patrząc jednocześnie na mojego męża. Rozmowa ta nie była zbyt długa, bo kiedy mężczyzna zdał sobie sprawę, że nie przekona mnie do zakończenia masażu lodzikiem, szybko stracił ochotę na moją usługę. Kończąc jednak rozmowę, zasugerował, że chętnie się ze mną umówi gdy zmienię zdanie i zaktualizuję usługi na moim profilu. Na pożegnanie zapytał jeszcze na jakiej ulicy przyjmuję i wtedy jakby piorun uderzył mnie w głowę. W panice rozłączyłam się i pobiegłam w stronę drzwi wejściowych, w których właśnie pojawił się Jacek.
-cholera! - krzyknęłam - gdzie ja mam przyjmować klientów?!
-a są jacyś? - na twarzy Jacka zagościł uśmiech pomieszany z zaskoczeniem
-nie całkiem, ale ktoś tam już dzwonił. To gdzie ja mam ich przyjmować? Przecież w domu to samobójstwo! Nie mogę takich usług świadczyć pod swoim adresem!
-chwila - Jacek zamyślił się, odwieszając kurtkę do szafy
Patrzyłam na niego pełna nadziei, że coś wymyśli. Nie wyobrażałam sobie tego, by ktokolwiek miał przyjść do naszego domu na taki masaż. Nasz wymarzony domek to nasz azyl, miejsce bezpieczeństwa i odskocznia od wszystkiego, kryjówka, znana tylko nam i najbliższym osobom. Nie mogłam pozwolić na to, by kiedykolwiek ktoś mógł poznać ten adres przez stronę z ogłoszeniami pań!
-a może - Jacek zaczął niepewnie - bo z reguły takie kobiety chyba wynajmują mieszkania albo lokale. Nas na to nie stać, przynajmniej na razie, bo jednak przy wynajmie są wydatki na już, czynsz, kaucje i takie tam. Ale... - zamyślił się – Robert wynajmuje swoje stare mieszkanie i z tego co wiem, szuka teraz lokatorów. Moglibyśmy od niego wynająć. Jest ładne, razem je remontowaliśmy ledwie dwa lata temu, także pełen komfort. Duży pokój z kuchnią i łazienką, to na taki „salonik” będzie w sam raz – Jacek spojrzał na mnie w oczekiwaniu na moje przemyślenia
Ja przez chwilę analizowałam co powiedział i starałam się znaleźć ewentualne inne możliwości.
-pomysł może i dobry, ale co mu powiemy? – zapytałam po chwili namysłu – mając swój dom poprosimy go o wynajęcie mieszkania? Chyba trochę podejrzane, nie sądzisz?
-fakt – Jacek zauważył ten mały szczegół w swoim pomyśle – ehh – mruknął
-chyba, że… - zawiesiłam na chwilę głos i mocno nabrałam powietrza – oszukamy go. Powiemy, że jakaś kuzynka chce wynająć, że za nią poręczymy i za tydzień zapłaci już z góry za cały miesiąc? Klucze weźmiesz od niego z domu, bo wiemy gdzie to mieszkanie jest, to się nie będzie musiał fatygować
-dobre – mój małżonek pokiwał z uznaniem głową w moim kierunku – tak zrobimy, zaraz pogadam z Robertem i wszystko ustalę – zadecydował – ale inaczej! – zmienił zdanie po dosłownie kilku sekundach – podjadę do niego i wezmę klucze od razu – uśmiechnął się, odwrócił i po chwili wyszedł z mieszkania

Godzinę później Jacek miał już klucze do kawalerki Roberta i dumnie mi je zaprezentował. Jego wspólnik był zachwycony, że znaleźliśmy mu lokatorkę, więc nawet nie pytał o szczegóły tylko zaufał Jackowi we wszystkim. Przekazał mu klucze, kazał spisać liczniki na wypadek niedomówień w rachunkach i rozgościć się w mieszkaniu. Czynsz odłożył nawet na dwa tygodnie. Z racji zimy i nieco martwego sezonu, nie mógł znaleźć lokatorów od blisko trzech miesięcy, więc propozycja Jacka spadła mu jak z nieba. Uradowany zgodził się na wszystko i obniżył nawet czynsz „po znajomości”. Kasę za pierwszy miesiąc mąż miał mu dostarczać do firmy, a z umową uzgodnili, że się wstrzymają, bo jak to Jacek wyjaśnił, nie wiadomo na jak długo kuzynka zechce tutaj zamieszkać. Robert nie miał nic przeciwko, zwłaszcza, że nie wynajmował przecież komuś obcemu, tylko kuzynce swojego wspólnika. Lokum mieliśmy więc załatwione.

Zjedliśmy z mężem spóźniony obiad i resztę wieczoru spędziliśmy na pakowaniu i wywożeniu wszystkiego, co będzie mi potrzebne do masażu w nowym lokum. Uznaliśmy, że wysoki, rozkładany stół do masażu nie będzie tak praktyczny, jak zwykły, szeroki materac, w związku z tym do mieszkania zawieźliśmy materac. W ślad za nim pojechało kilka białych prześcieradeł i sporo ręczników. Wywieźliśmy też wszystkie świece jakie znaleźliśmy w domu i cały olejek do masażu jaki miałam na stanie. W mieszkaniu sprzątnęliśmy wszystkie niepotrzebne rzeczy, które bardziej przeszkadzały niż były przydatne, zwłaszcza, że miał to być od teraz lokal do masażu, a nie zwykłe mieszkanie. Wszystko, co nie było mi przydatne wynosiliśmy do kuchni, z której nie miałam zamiaru korzystać, za wyjątkiem podgrzewania olejku do masażu. W pokoju umieściliśmy materac, centralnie, na samym jego środku, wokół niego rozłożyliśmy trochę świec, a na regale umieściliśmy mini wieżę stereo. Pokój wyglądał naprawdę nieźle i byłam zadowolona z końcowego efektu. Zamknęliśmy mieszkanie i uśmiechnięci wsiedliśmy do samochodu, ruszając w drogę do domu. Po drodze zadzwonił mój telefon, więc bez zerknięcia nawet na numer, odebrałam.
-słucham?
-witam, Isia masaż ciałem? – usłyszałam gruby, męski głos
Podświadomie spięłam wszystkie mięśnie. Jakoś przestałam myśleć o tym, że jeszcze dzisiaj mogą pojawić się telefony z ogłoszenia, tak jakby licząc na to, że skoro ja traktuję to jak pracę, to ludzie dzwonią tylko w godzinach pracy, jakoś do osiemnastej. Zaklęłam w myślach, że nie popatrzyłam na który numer dzwoni ten facet. Ot, dobrodziejstwo i przekleństwo korzystania z telefonów na dwie karty SIM.
-witam, tak – opanowałam emocje i wróciłam do rozmowy, nie przedłużając i tak chyba przydługiej chwili ciszy
-czy jesteś jutro wolna? Gdzieś po 15?
-tak, mam wolny czas – odpowiedziałam i popatrzyłam na męża, który chyba zrozumiał, z kim rozmawiam, bo uśmiechnął się tajemniczo – decyduje się pan?
-tak, będę maksymalnie o 15.30. Na godzinny masaż. Jaki jest twój adres?
Odrobinę onieśmielało mnie to mówienie do mnie od razu na „ty”, niemniej domyślałam się, że z takimi kobietami raczej nikt sobie nie „pania”. Podałam mu ulicę, przy której znajdował się blok i ustaliłam, że ma potwierdzić na półgodziny przed przyjściem swoją wizytę, a wtedy podam mu dokładny adres mieszkania. Czytałam z Jackiem kilka sprawozdań z wizyt u pań ze strony, na której było moje ogłoszenie, i dowiedziałam się, że coś takiego jest standardem przy tego typu usługach. Mężczyzna najwyraźniej miał już styczność z takimi usługami, bo nie był ani odrobinę zaskoczony.
-tylko żeby było jasne – wtrąciłam, nim zdążył się rozłączyć – w mojej ofercie nie ma ani seksu, ani loda, ani żadnych innych zakończeń. Oferuję sam profesjonalny masaż i nic więcej
-rozumiem – facet odpowiedział spokojnie – właśnie czegoś takiego szukam – dodał – także, do jutra
-do jutra – zakończyłam rozmowę i spojrzałam na męża
-czyli pierwszy klient już jest? – Jacek wydawał się lekko przejęty
-najwyraźniej – odpowiedziałam – jutro, po 15
-no i super – mąż uśmiechnął się i potarł moją dłoń – jakoś wyjdziemy na prostą
-mam nadzieję – zamyśliłam się, próbując sobie wyobrazić, jak to wszystko ma jutro wyglądać…

Kolejny dzień zaczął się zupełnie zwyczajnie. Jacek poszedł do pracy, a ja krzątałam się po domu do południa. Po telefonie od pierwszego zadeklarowanego klienta miałam jeszcze kilka innych, niestety za każdym razem bezowocnych połączeń. Każdy z potencjalnych klientów był zainteresowany do momentu, w którym na namowę odnośnie zakończenia masażu lodzikiem bądź chociaż rękę, otrzymywał ode mnie odpowiedź „nie”. Wkurzało mnie to, że każdy pyta tylko o takie rzeczy, a nie np. o to, jak masuje i gdzie się takiego masowania uczyłam. Interesował wszystkich koniec, a nie to, co było w trakcie. Siedząc na internecie i przeglądając ogłoszenia podobne do moich, zdałam sobie jednak sprawę, że nie ma takich ofert, by masażystka nie dopuszczała chociażby finału dłonią. Byłam jedyna albo jedna z bardzo niewielu, stąd też pewnie zainteresowanie moim masażem nie było duże, a nawet gdy już ktoś dzwonił, z reguły był to ktoś, kto nie doczytał ogłoszenia i zwyczajnie się naciął. Miałam jednak pierwszego klienta i na nim postanowiłam się skupić. Poprzedniego wieczoru dokładnie ogoliłam swoje ciało i przygotowałam się na „pracę nim”. Zabrałam z domu wszystkie potrzebne mi rzeczy, o których zapomniała poprzedniego dnia (z jedwabnym szlafrokiem na czele!) i ruszyłam tuż po południu do mojego pracowniczego lokum. Po drodze wpadłam jeszcze do sklepu, kupić mydełko i męski żel pod prysznic dla mojego gościa, a także żel dla mnie, wszak wypadało się umyć przed spotkaniem, a już na pewno po, gdy będę cała w oliwce. Kupiłam także zapałki, o których nie pomyślałam wcześniej, do świeczek, które w sporej ilości znajdowały się w moim pokoju do masażu. Będąc już w mieszkaniu rozpakowałam wszystko i poustawiałam tak, by było mi wygodnie z tego korzystać. Zasłoniłam zasłony w pokoju robiąc przyjemny półmrok, który miał się później nieco rozjaśnić świecami, włożyłam płytę z muzyką, nagraną przeze mnie rano specjalnie do tego masażu i naszykowałam do podgrzania olejek. Byłam niemalże gotowa na przyjęcie pierwszego klienta, a na zegarku widniała ledwie czternasta. Usiadłam na kanapie, która niestety musiała zostać w pokoju i napisałam do Jacka.
„Hej, czekam już w mieszkaniu na klienta :)”
„Mam nadzieję, że jesteś w pełni gotowa i niczym się nie stresujesz?” – odpisał po chwili
„Gotowa jestem, ale stres tez trochę jest” – wysłałam mu
„E tam, dasz radę! Jesteś najlepsza! Trzymam kciuki!”

Zakończyliśmy krótką korespondencję. Miałam jeszcze coś odpisać do mojego ukochanego, jednak nim zdążyłam to zrobić, zadzwonił telefon.
-witam, potwierdzam spotkanie, będę za pół godziny – mężczyzna mówił nieco szybciej niż wczoraj, ale głos był dokładnie taki sam
Poznałam go bez problemu, choć oczywiście numer także miałam zapisany w telefonie.
-witam, w takim razie czekam – odpowiedziałam i podałam mu dokładny adres, pod który miał przyjechać
-niedługo będę – poinformował mnie i się rozłączył
Poczułam jak żołądek podchodzi mi do gardła. Wszystko to, co planowaliśmy z mężem, było do tej pory tylko wizją jakiejś odległej przyszłości. Nie spodziewałam się, że tak szybko wszystko się potoczy i ledwie dwa dni po mojej decyzji, będę w wynajętym mieszkaniu czekała na obcego mężczyznę, po którym miałam wić się nago. Ogarnęło mnie dziwne uczucie... Mieszanka lęku i wątpliwości z odrobiną ciekawości i podniecenia. Z tego ostatniego zdałam sobie sprawę gdy brałam szybki prysznic. Chciałam być świeża i pachnąca dla pierwszego klienta, a będąc pod natryskiem zdałam sobie sprawę, że na dole, jestem wilgotna. Nie kontrolowałam tego w pełni ale widocznie moje ciało i mój mózg zauważyły erotyczną wartość wszystkiego, co się działo. Nie miałam jednak czasu, by zastanowić się nad tym. Założyłam swój czerwony, jedwabny szlafrok i odpaliłam wszystkie świece. W pokoju zapanował przyjemny, ciepły nastrój. Ruszyłam do kuchni by zając się oliwką. Niczym zdążyłam cokolwiek z nią zrobić, aż podskoczyłam na dźwięk dzwonka do mieszkania. Niepewnym wciąż krokiem ruszyłam, by otworzyć drzwi. Spojrzałam przez wizjer i zobaczyłam stojącego pod drzwiami bruneta, mniej więcej w okolicach czterdziestki. Powitałam go w progu z szerokim uśmiechem i zaprosiłam do środka.
-Isia – przedstawiłam się i podałam mu rękę
-Marek – odpowiedział i uścisnął moją dłoń
Czułam delikatne mrowienie w brzuchu. Rozpoczynałam rolę, której nigdy w życiu jeszcze nie dane mi było zagrać. Otwierałam się na coś nowego i zupełnie dla mnie nieznanego. Nie wiedziałam, co robić i jak wszystko poprowadzić. Co innego było czytanie na temat takich spotkań, a co innego uczestniczenie w nich, w dodatku w roli gospodarza.
-proszę zdjąć kurtkę, tutaj ma pan wieszak – wskazałam ręką, gdzie ma odwiesić swoją wierzchnią garderobę
Marek zdjął kurtkę i zawiesił ją na jednym z trzech drewnianych wieszaków. Domyślił się także, że powinien zdjąć buty, więc pozbył się ich i zostawił blisko drzwi.

Patrzyłam na niego i oceniałam w myślach, choć profesjonalnie najpewniej nie powinnam tego robić. W pełnym świetle i całej okazałości, a nie tylko części widzianej przez wizjer, mężczyzna prezentował się znacznie lepiej. Liczył najpewniej czterdzieści, góra czterdzieści pięć lat, nie był raczej typem przystojniaka, ale nie odpychał swoim wyglądem. Ledwie kilka centymetrów wyższy ode mnie, z krótkimi, ciemnymi włosami, o delikatnej poświacie pojawiającej się siwizny. Nie był gruby, choć brzuszek pojawiający się często u panów w tym wieku, wyraźnie zaczynał się zarysowywać. Schludnie ubrany i wyperfumowany, sprawiał dobre wrażenie, człowieka statecznego i przede wszystkim – normalnego. Nie spodziewałam się mieć z nim kłopotów i to mocno mnie uspokoiło.
-zapewne chce pan skorzystać z prysznica? - spytałam, nie pozwalając, by uśmiech choć na chwilę znikł z mojej twarzy
-tak, tak, chętnie – uśmiechnął się Marek
-proszę, tutaj ma pan łazienkę, pod prysznicem znajdzie pan żel lub mydełko, w zależności co pan woli, a na wieszaku są czyste ręczniki
-dziękuję – Marek oszczędnie w słowa podziękował mi za instrukcje i zniknął w łazience
Dzięki potrzebie prysznica, dostałam odrobinę czasu, by przygotować olejek, z którym wcześniej się nie wyrobiłam. Ruszyłam do kuchni i wzięłam się do pracy.

Gdy misa z ciepłym olejkiem czekała już obok materaca, Marek akurat skończył prysznic i po chwili pojawił się zawinięty w ręcznik w pokoju. Gestem wskazałam mu miejsce, gdzie ma się położyć, a on, bez skrępowania, odłożył na kanapę ręcznik i położył się na brzuchu. Przez krótką chwilę miałam okazję zobaczyć jego uśpionego, wiszącego członka. Wyglądał bardzo zwyczajnie, nie wyróżniał się ani wielkością, ani grubością. Zawstydziłam się lekko, widząc nagie, męskie ciało, w takim małym pokoju. Próbowałam w myślach zapanować nad ocenianiem Markiem, jednak jako początkująca masażystka, nie potrafiłam. Przyglądałam się na niego i łykałam wzrokiem dosłownie wszystko. Zdałam też sobie sprawę, że wykonując takie masaże najprawdopodobniej będę miała okazję widzieć nagich facetów wielokrotnie. Pokręciłam głową, uświadamiając sobie, w co tak naprawdę się wpakowałam i nie chcąc rozzłościć już pierwszego klienta zbyt długim czekaniem, zerknęłam ukradkiem na zegarek i zabrałam się do pracy...

Rozwiązałam szlafrok i czując na sobie wzrok Marka, zrzuciłam go na podłogę. Zostałam zupełnie nago, z obcym, nagim mężczyzną w pokoju. Nie czułam się zbyt komfortowo, jednak starałam się nie dać tego po sobie poznać. Uklęknęłam obok materaca i rozpoczęłam masaż od nakładania ciepłego, aromatycznego olejku. Pamiętałam, jak robili to profesjonalni masażyści w Grecji, więc próbowałam ich naśladować. Nieśpiesznymi ruchami nabierałam i rozcierałam olejek po całym ciele Marka, czując, jak pod moim dotykiem i wpływem ciepłego, tłustego płynu, jego ciało zaczyna się odprężać. Gdy cały świecił się już od nałożonej na niego powłoki, ustawiając się przodem do jego obserwujących mnie oczu, zaczęłam nakładać nieco olejku także na siebie. Zaczęłam, od swojej szyi i szybko doszłam do swoich piersi, które polałam i delikatnie okrążyłam dłońmi, rozcierając odpowiednio oliwkę. Następnie nawilżyłam brzuch, wzgórek kobiecości i uda. Wiedziałam, że użyłam już wystarczająco dużo oliwki, by reszta mojego ciała zdążyła się nią pokryć już podczas masażu. Uniosłam się z kolan i ułożyłam się na Marku. Masaż rozpoczęłam od jego nóg. Dłońmi wymasowałam jego napięte mięśnie, a później zaangażowałam kolejne części mojego ciała do masażu. Dotykałam jego łydki, uda i pośladki swoimi piersiami, brzuchem, z czasem także pośladkami czy wilgotną muszelką. Mężczyzna, wydawało mi się, był odprężony i zadowolony. Dziwiło mnie tylko, że wcale się nie odzywa, jednak ja również nie wiedziałam, jak zacząć jakikolwiek temat, więc w milczeniu robiłam swoje. Przeszłam do masowania jego pleców, karku i dłoni. Wprawne ruchy moich rąk, zapewniające pełen relaks i rozluźnienie mięśni, przeplatałam z masowaniem swoim biustem, pośladkami, stopami czy – od czasu do czasu - cipką. Wiłam się i ocierałam dosłownie wszystkimi częściami mojego błyszczącego i śliskiego już od olejku ciała. Ucząc się technik takiego masowania doszłam do wniosku, że masaż ciałem to tak naprawdę taniec nagiego ciała na innym ciele. Wczułam się więc w rytm przygotowanej przeze mnie muzyki i tańczyłam na Marku. Co jakiś czas kontrolowałam czas, by nie spędzić większości opłacanego przez klienta czasu na plecach.

Gdy blisko połowa czasu przeznaczonego na masaż minęła, poprosiłam Marka by obrócił się na plecy. Znów uklęknęłam obok niego i przygotowałam się psychicznie na trudniejszą część masażu. Teraz masaż musiał zawędrować także w okolicach penisa, co trochę mnie krępowało na samą tylko myśl, a dodatkowo wiedziałam, że Marek najpewniej nie oderwie ode mnie wzroku, co też nie dodawało mi pewności siebie. Wzięłam się w garść i opanowując wszystkie nerwy i wątpliwości, spokojnie patrzyłam, jak mój klient obraca się na materacu. Ze zdziwieniem od razu zauważyłam, że jego uśpiony, wiszący penis, zmienił się w twardego, stojącego ma baczność drąga. Wciąż nie był gigantem, ale znacznie zwiększył swoją objętość i dumnie sterczał teraz nad otaczającym go zarostem.
-podoba ci się? - Marek odezwał się pierwszy raz od wyjścia spod prysznica
Po jego słowach zdałam sobie sprawę, że chyba odrobinę za długo patrzyłam się na jego przyrodzenie. Sklęłam się w myślach, bo teraz nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć. Gdy zażartuje sobie, mogę go urazić, a to może skomplikować dalszy masaż i późniejszą zapłatę. Nie chciałam mieć kłopotów już od pierwszego razu, więc udałam, że sekundę się zastanawiam po czym spokojnie spojrzałam prosto w oczy mojego klienta.
-dorodny okaz – uśmiechnęłam się do niego i wróciłam do pracy
Ucieszyłam się w myślach, że jakoś wybrnęłam z tej sytuacji, a mężczyzna nie stara się drążyć tematu. Zamoczyłam dłonie w olejku i zaczęłam nakładanie go na Marka. Klient, tak jak się spodziewałam, patrzył na mnie zuchwale, nie odrywając wzroku ani na moment. Po nasmarowaniu jego nóg, przemknęłam od razu do brzucha i torsu, odwlekając konieczność dotknięcia obcego penisa jak najdłużej. Dokładnie wysmarowałam jego ramiona, całe ręce i dłonie, jednakże nie miałam gdzie uciec dalej. Nadszedł moment, w którym musiałam nasmarować jego przyrodzenie, a Marek, z szelmowskim uśmiechem, wydawał się tylko na to czekać. Jak najbardziej profesjonalnie potrafiłam, oblałam jego twardego przyjaciela olejkiem, ujęłam go w obie dłonie i delikatnie pomasowałam, rozcierając ciepły płyn. Podobnie uczyniłam z jego jajeczkami, ku wyraźnemu zadowoleniu mojego klienta. Uporawszy się z tym zadaniem, rozpoczęłam masaż.

Znów na początek zajęłam się stopami i nogami Marka, stopniowo przesuwając się ku górze. Zgodnie z tym, co opowiadał mi Jacek i z tego co czytałam na temat takiego masażu, penis „pacjenta” ma zostać pominięty na początku, by można było na nim zakończyć masaż. W końcu jak sama nazwa wskazywała, był to masaż erotyczny całego ciała, więc gdzieś ta erotyka musiała mieć miejsce. Dlatego też przeniosłam się z ud Marka od razu na brzuch, tors, ramiona... Działałam cyklicznie jak na początku masażu, gdy leżał na brzuchu. Najpierw odprężałam go dłońmi, uciskając i masując odpowiednie miejsca, a później dodawałam dotyk kolejnymi częściami mojego ciała. Gdy swoim biustem „tańczyłam” na torsie klienta, zdarzyło mi się niechcący dotknąć moją cipką jego penisa. Dziwny dreszcz przeszył moje ciało, jednakże nie straciłam ani na chwilę kontroli nad sobą i dalej wykonywałam swój masaż. Nastał w końcu moment, w którym musiałam się cofnąć do penisa i na nim skupić teraz swoje ruchy. Gdzieś w podświadomości, byłam już mocno podniecona całym tym masażem. Gdyby nie świadomość, że to tylko mój klient, a mój mąż prawdopodobnie czeka teraz na mnie w domu, rzuciła bym się na męskość Marka i porządnie wyssała. Na szczęście miałam gdzieś w głowie hamulec, dodatkowo wspierany przez uczucie wstydu i lekkiego zażenowania tym co robię. Zerknęłam na zegarek wiszący na ścianie. Zostało niecałe dziesięć minut i masaż dobiegnie końca. Uśmiechnęłam się pod nosem i zabrałam do działania. Okrakiem usiadłam na torsie Marka, zapewniając mu najpewniej niesamowite widoki na moje pośladki i wilgotną cipkę. Obiema dłońmi złapałam za twardego penisa i zaczęłam delikatnie go masować. Jedną ręką zjechałam do spragnionych pieszczot jąder, drugą, powoli i subtelnie naciągałam skórkę na penisie. Czułam wyraźne podniecenie mojego klienta. Nachyliłam się i zaczęłam dodawać kolejne partie mojego ciała. Dalsze części rąk, bark, wreszcie biust. Ściskałam dłońmi swoje piersi i wsuwałam między nie twardego penisa. Podobało mi się to... Czułam się niemalże tak, jakbym robiła to z mężem, z którym nieraz bawiliśmy się w ten sposób, podczas moich nauk tej techniki masażu. Na szczęście do tego mężczyzny hamulec ciągle działał. Zaangażowałam się w masaż jednak do tego stopnia, że przestałam kontrolować ułożenie swojego ciała. Dopiero dotyk ust, czy raczej pocałunek, złożony przez Marka milimetry od mojej kobiecości, uświadomił mi, w jakiej pozycji się teraz nim zajmuje. Nie krzyknęłam, ani nie uciekłam, choć miałam na to ochotę. Opanowałam strach pomieszany z podnieceniem i powoli przesunęłam się do przodu, uciekając spod zasięgu mojego klienta. Odwróciłam się i usiadłam tuż obok penisa. Zostało ledwie trzy minuty. Masaż zbliżał się ku końcowi. Spojrzałam w oczy mocno podnieconego „pacjenta”. Wydawał się osiągać błogi stan. Postanowiłam zakończyć masaż tak, jak masażystka mojego ukochanego w Grecji. Nasunęłam się na męskość Marka i zaczęłam się o niego ocierać swoim kroczem. Czułam mocne podniecenie tą sytuację i wielką przyjemność także dla mnie. Cały czas jednak kontrolowałam się, by nie przeholować i usprawiedliwiałam się jednocześnie, że ciągle wykonuje tylko swoją pracę. Z dużą dawką rozkoszy, jednak tylko pracę...

Minuta, która pozostała do końca masażu, powoli zaczynała upływać. Pracowałam mocno biodrami, ocierając się cały czas o twardą, mokrą męskość Marka. Mężczyzna patrzył mi prosto w oczy z coraz większym mętlikiem w swoim wzroku. Na kilka sekund przed końcem, poczułam jak jego wszystkie mięśnie zaczynają sztywnieć. Był blisko orgazmu, zupełnie przeze mnie nie planowanego. Zeskoczyłam z niego, nie chcąc niejako łamać swoich reguł odnośnie zakończeń mężczyzn. Nie zareagowałam jednak, gdy Marek wziął swojego penisa do ręki i kilkoma ruchami doprowadził się do orgazmu. Ogromne ilości spermy, gromadzone przez godzinę podniecającego masażu, wystrzeliły z jego naprężonej armatki, oblewając jego brzuch, jądra i rękę. Widziałam w jego oczach radość i spełnienie, a sama również byłam z siebie zadowolona. Pierwszy klient i pierwszy „koty za płoty” były za mną. Marek udał się pod prysznic, a ja zabrałam się za sprzątanie i układanie sobie wszystkiego w głowie. Przed wyjściem zapłacił mi za masaż, dodając 50 zł bonusu za zakończenie. Zarumieniłam się i podziękowałam.
-zapraszam ponownie – dodałam na pożegnanie
-nie omieszkam skorzystać – uśmiechnął się Marek w progu i zamknął za sobą drzwi
Przekręciłam zamek i westchnęłam ciężko, próbując ułożyć w głowie wszystko to, co się stało. Ciągły mętlik myśli zakłócało jednak rozchodzące się w moim ciele podniecenie. Ruszyłam na lekko drżących nogach pod prysznic i zaraz po wejściu nakierowałam mocny strumień wody na swoją muszelkę. Orgazm przyszedł szybciej niż się spodziewałam...

Koniec części drugiej.



Podobało ci się opowiadanie? Kliknij w reklamę lub jeden z linków  >KLIK<  >KLIK<  >KLIK<
I przejrzyj zmysłową bieliznę w sklepie nokaut.pl !
Dla Ciebie to kilka sekund, dla mnie - możliwość niewielkiego dochodu i motywacja do dalszego rozwoju bloga.





4 komentarze:

  1. W końcu następna część. Szybko przeczytane i czekam już na następna część opowiadania. Bardzo ciekawy pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialna seria!

    OdpowiedzUsuń
  3. No muszę przyznać że jak na razie idzie świetnie.
    Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli opowiadanie przypadło ci do gustu - napisz. Gdy mam pewność, że ludziom podoba się to, co robię, dostaję niesamowitą dawkę motywacji do dalszej pracy i pisania.

Jeśli opowiadanie ci się nie podobało - również napisz. Konstruktywna krytyka jest często lepsza niż pochwały, dlatego również ją doceniam. W dodatku jeśli wytkniesz mi błędy - będę mógł je dostrzec i poprawić w następnych opowiadaniach.

Pozdrawiam i zachęcam do komentowania! - Incognito.