cookie

NOWOŚĆ!
Pojawiła się opcja wsparcia bloga poprzez darowiznę (przycisk po prawej stronie). Każdy kto chce się przyczynić do rozwoju bloga oraz częstszego zamieszczania opowiadań, może teraz przekazać dobrowolną kwotę. Zachęcam :)

niedziela, 11 lutego 2018

Na skraju bankructwa - część pierwsza

Jacek pojawił się w domu punktualnie, dokładnie o tej samej porze, o której miał w zwyczaju wracać praktycznie codziennie. Siedziałam akurat w kuchni, kończąc powoli obiad dla mojego małżonka.
-no hej kochanie – usłyszałam jego spokojny głos, gdy pojawił się w progu kuchni
-hej – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego
Podszedł do mnie i objął mnie w pasie. Poczułam zapach jego perfum przeplatany wonią jego skóry i spracowanego ciała. Dał mi buziaka w policzek i w typowy dla siebie sposób musnął dłonią moje piersi, ukryte pod bluzką. Robił tak niemal codziennie, gdy tylko dostrzegł, że nie mam na sobie stanika.
-jak w pracy? – zapytałam, mając w myśli dokładniejsze pytanie o jakieś nowe zlecenia ich firmy
-bez zmian – mruknął Jacek – przelewu nie ma, zleceń nie ma, także nie jest dobrze – zasmucił się – a Agata też nie dzwoniła?
-niestety nie
Agata była moją szefową. Pracowałam jako fizjoterapeutka w jej gabinecie, jednak ostatnio klientów było jak na lekarstwo, przez co większość pracy wykonywała sama Agata. Ja coraz rzadziej dostawałam telefon z prośbą o pomoc, a w ostatnich dwóch tygodniach w pracy pojawiłam się tylko raz i to na dwie godziny. Taki obrót spraw spowodował praktycznie brak dochodu z mojej strony. Niewiele lepiej było u Jacka. Firma budowlana której był współwłaścicielem nie stała zbyt dobrze. Wiedzieliśmy, że takie usługi z reguły w zimie mają przestoje i nie mieliśmy z tym problemu. Na wiosnę Jacek i jego wspólnik Robert już mieli zaplanowaną jedną budowę, więc prędzej czy później zaczną zarabiać. Problem był jednak w tym, że nam już teraz kończyły się pieniądze, a ostatni zleceniodawca Jacka ociągał się z płatnością. Chłopaki zaczynali podejrzewać, że niestety skończy się to w sądzie, przez co kasy nie zobaczą na pewno przez dość długi czas.


Dla firmy był do spory problem, jednak do przetrwania. Gorzej było z nami. Dla nas ociąganie się płatnika oznaczało nie lada kłopoty. Rok temu wybudowaliśmy z Jackiem nasze gniazdko, wymarzony, piękny, parterowy domek na przedmieściach. Oczywiście jako młodzi ludzie, dobijający dopiero do trzydziestki, nie mieliśmy wielkich oszczędności, a większość funduszy na dom pozyskaliśmy z banku, a raczej, z kredytu. Ogromnego kredytu, który miał nam towarzyszyć przez kolejne trzydzieści lat. Wszystko było pięknie, do poprzedniego miesiąca. Z trudem udało nam się spłacić ratę w styczniu, bo ani ja, ani Jacek nie zarobiliśmy zbyt wiele. Jakoś uciułaliśmy te ponad tysiąc złotych i przez miesiąc mieliśmy spokój. Jednak już na horyzoncie pojawiała się kolejna rata, a w naszej domowej kasie pieniędzy nie przybywało. Liczyliśmy, że w końcu przyjdzie przelew do Jacka firmy i odbijemy się od dna. Z każdym kolejnym dniem stawało się to jednak coraz mniej realne…
-co zrobimy? – zapytałam męża, nakładając mu na talerz ziemniaki i kotleta, które przygotowałam dzisiaj na obiad
-nie wiem – mruknął niezadowolony – nie mamy już oszczędności, bo wszystko poszło miesiąc temu. Nie chciałbym też pożyczać od Roberta, bo i tak wiszę mu parę groszy za ostatnie roboty, z których brałem nieco więcej zysków. Także naprawdę nie wiem… Liczyłem na to, że pierwsze śniegi spowodują trochę większe zainteresowanie twoimi usługami, ale chyba też nic z tego…
-na to wygląda – wzruszyłam smutno ramionami – zadzwonię jutro do Agi i przypomnę jej, że kilka pacjentów dla mnie to jednak mogłaby zostawić. Ale nie wiem, czy to coś da, bo ona sama nie wyciąga ostatnio zbyt wiele z tego swojego gabinetu
-ehh… - Jacek zasmucił się i wbił niechętnie widelec w swojego kotleta – musimy wymyśleć coś, na czym chociaż trochę dorobimy, bo inaczej czarno to widzę. Teraz ta nasza robótka z Robertem da nam parę złotych, ale to wszystko mało. Nawet na kredyt nie wystarczy, a przecież musimy jeszcze za coś żyć. Trzeba co wymyśleć, bo wykręcimy bankruta
-no ale co? Jest zima i ciężko będzie ci coś znaleźć. No chyba, że ktoś weźmie cię na jakieś układanie płytek, ale w tym nie czujesz się zbyt dobrze przecież… – próbowałam wymyśleć coś sensownego
-no nie – mąż tylko mruknął
-a ja mogłabym rehabilitować ile wlezie, tylko co z tego, jak nie mam kogo…
-fakt – Jacek nie wyglądał dobrze
Jego zmarszczki w ostatnich dniach uwydatniły się nieco. Był zły na siebie, że dali się wyrolować z tym naciągaczem. Mi także było ciężko na sercu. Wiedziałam, że mogłabym dać z siebie milion razy więcej, gdyby tylko mi na to pozwolono. Jednak brak pacjentów oznaczał brak możliwości wykazywania się w pracy i przekreślał całkowicie moje starania. Był to i dla mnie i dla Jacka nie lada sprawdzian. Dotąd nie mieliśmy takich problemów. Wszystko od naszego ślubu. który odbył się cztery lata temu, układało nam się jak z nut. Spełnialiśmy się w swoich zawodach, żyliśmy na niezłym poziomie, zarabiając całkiem dobre pieniądze, wybudowaliśmy dom, o którym marzyliśmy od kilku lat, po prostu wszystko szło tak, jak chcieliśmy. Może nie jak w bajce, bo zdarzały się oczywiście momenty, gdzie albo ja, albo Jacek mieliśmy kłopoty w pracy, jednak nigdy nie łączyło się to w tym samym czasie. Zawsze któreś z nas stało lepiej i mieliśmy niezachwianą płynność finansową. Aż do teraz, gdzie nagle okazało się, że i u mnie i u Jacka pojawiły się problemy.

Po obiedzie Jacek jeszcze raz siadł do laptopa sprawdzić naszą sytuację i swoje konto, a ja zostałam w kuchni pozmywać naczynia i zrobić nam kawę. Kilka minut później z przyjemnie pachnącymi wypełnieniem kubkami weszłam do salonu, gdzie Jacek siedział na kanapie. Spojrzał na mnie i zamyślił się na chwilę. Widziałam w wyrazie jego twarzy, że o czymś gorączkowo myśli. Ma jakiś pomysł, który dopiero układa w głowie w jedną całość. Usiadłam obok niego i postawiłam na ławie dwie kawy z mlekiem.
-tak sobie myślę… - mąż zaczął niepewnie, czym wywołał u mnie delikatne podenerwowanie -  skończyłaś przecież w trakcie studiów kurs masażu relaksacyjnego i jako wykwalifikowana fizjoterapeutka umiesz masować jak mało kto. Nieraz jak mnie wymasowałaś, to czułem się jak w niebie… Może spróbujesz pójść w tym kierunku?
-sprawdzałeś w internecie ile jest ogłoszeń z masażami? – powiedziałam zdziwiona jego propozycją
Sama już dawno wpadłam na ten pomysł, ale widząc setki ogłoszeń z masażami relaksacyjnymi nawet nie próbowałam się ogłaszać. W końcu kto miałby do mnie dzwonić, jeśli ma do wyboru tak wiele ofert, gdzie ponad połowa ma kilka czy kilkanaście pozytywnych opinii w internecie.
-no takich zwykłych dużo – mruknął Jacek – ale przecież możesz się czymś wyróżniać. Pamiętam jak podczas podróży poślubnej poszliśmy na masaż ciałem i bardzo ci się to podobało. Później przecież ćwiczyłaś na mnie i wydaje mi się, że robisz to świetnie… Może powinnaś spróbować z czymś takim?
-co?! – uniosłam głos zaskoczona propozycją męża – chyba żartujesz?!
Gdy byliśmy na Krecie w naszej podróży poślubnej, rzeczywiście w naszym hotelu można było zamówić sobie masaż ciałem i jako, że oboje z Jackiem jesteśmy osobami raczej otwartymi, nie mającymi problemu z nagością czy zazdrością o siebie, zdecydowaliśmy wspólnie skorzystać z tej atrakcji. Przystojny, nagi grek, wysmarowany ciepłą oliwką, pląsał zgrabnie po moim nagim ciele, odprężając mnie niesamowicie i doprowadzając niemal na skraj orgazmu, a całkiem sympatyczna blondynka, raczej nie rodowita mieszkanka Krety, obdarzona przez naturę pięknymi - zdaniem Jacka - kształtami, niemal pół godziny wiła się w stroju Ewy na moim nagim mężu. Oboje byliśmy bardzo podnieceni i zadowoleni po tym masażu, a z tego co pamiętam, po dotarciu do pokoju przeżyliśmy chyba najlepszy seks w życiu. Dlatego będąc już w Polsce postanowiłam nauczyć się takiego masowania i po obejrzeniu kilkunastu filmów, przeczytaniu kilku poradników i dziesiątkach odbytych prób na Jacku, rzeczywiście nauczyłam się robić to niemal tak perfekcyjnie jak masażyści z Krety. Wszystko to jednak robiłam z myślą o naszej sypialni i masowaniu tylko i wyłącznie Jacka. Nie wyobrażałam sobie nawet w najśmielszych fantazjach, że mogłabym goła ślizgać się po jakichś obcych ludziach. Zwłaszcza, że z tego co wiem, to w Polsce tego typu masaże łączone są zazwyczaj z kobietami lekkich obyczajów, a nie z prawdziwym zawodem, tak jak to było w Grecji. Dlatego też propozycja męża wydała mi się w tym momencie zupełnie nie na miejscu i choć mieliśmy kłopoty finansowe, nie zamierzałam robić z siebie dziwki, o czym go dosadnie poinformowałam.

-kto mówi od razu, że zrobisz z siebie dziwkę? – Jacek zaczął tłumaczyć spokojnym tonem – przecież nie będziesz oferowała seksu ani nic z tych rzeczy. Sam masaż, profesjonalnie, zmysłowo, seksownie i bez udziwnień. Nawet nie wiesz ilu facetów marzy o czymś takim
-ty naprawdę mówisz poważnie? - zrobiłam zaskoczoną minę, bo nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę – chcesz, żebym się rozebrała przed obcym, nagim facetem i wiła się na nim w gorącej oliwce? Żebym swoimi cyckami dotykała jego ciała i być może jego stojącego penisa? Coś takiego proponujesz własnej żonie, którą podobno kochasz? A gdzie w tym wszystkim moja godność? I gdzie twoja miłość i zazdrość?
-posłuchaj… - Jacek przysunął się do mnie i złapał mnie za rękę – kocham cię i ufam ci jak nikt inny na świecie. Wiem, że nie zrobiłabyś nic głupiego, bo ty również mnie kochasz... To byliby twoi klienci, a ty wykonywałabyś tylko swój zawód, coś jak lekarz, więc o co miałbym być zły? Twoja godność też na tym nie ucierpi. W końcu nie dajesz, jak to się mówi, dupy, tylko robisz profesjonalny masaż, za duże pieniądze. Nie będziesz robić tego byle komu, tylko gościom, którzy za to sporo zapłacą, bo z tego co wiem, takie usługi nie są tanie. To tylko praca, wykonywana w większej sferze intymności, to fakt, ale nic wulgarnego czy chamskiego. Mniej więcej jak modelka w świerszczykach, będziesz zarabiać ciałem, bez oddawania się. Nie prostytucja, tylko profesjonalne usługi masażu ciałem. I naprawdę, uwierz mi kochanie… gdybym widział inne wyjście z naszej sytuacji nawet nie śmiałbym zaproponować ci czegoś takiego.  Mnie to też sporo kosztuje, bo jednak wizja ciebie i obcego faceta nago, na stole do masażu, nie napawa mnie ani radością, ani tym bardziej dumą, jednak postaram się tą zazdrość w sobie zdusić. W imię, jak to się mówi, wyższego dobra…
Słuchałam swojego męża z coraz bardziej spokojną głową. W tym co do mnie mówił czułam jego szczerość i naprawdę wielki wysiłek. Zdałam sobie sprawę, że faktycznie jesteśmy w krytycznym położeniu i jego pomysł na pewno wiele go kosztował. Odwaga i schowanie swojej męskiej dumy w kieszeń to nie lada wyczyn u facetów, a tutaj w grę wchodziła jeszcze zazdrość, którą musiał przezwyciężyć. Postanowiłam przystać na jego propozycję. To nie musiało się wcale udać, ale myśl o tym, że jest jakaś możliwość, którą sama sobie miałabym zamknąć, nieco mnie frustrowała. Oczywiście nie było to zajęcie o którym zawsze marzyłam, ale na chwilę, na próbę, dla podreperowania budżetu domowego, chyba mogłam się poświęcić. Zwłaszcza, że Jacek również musiał mocno zdusić w sobie sporo zmieszanych uczuć, żeby dopuścić do siebie możliwość takiej mojej pracy. Popatrzyłam mu prosto w oczy i uśmiechnęłam się do niego.
-możemy spróbować – szepnęłam – w końcu jako fizjoterapeutka nie raz miałam do czynienia z różnymi facetami i różnymi urazami, więc męskie ciało nie jest mi obce… a czy mnie ubędzie, jak ktoś się na mnie trochę pogapi, gdy nago będę wiła się na jego ciele? – zaśmiałam się
-dziękuję – Jacek uśmiechnął się nieśmiało i pocałował mnie w usta
-tylko mam pytanie, jak znajdę klientów na taki masaż? I czy w ogóle znajdę?
-o to czy znajdziesz, to bym się akurat nie martwił – widziałam jak wyraźnie poprawia się nastrój mojego ukochanego – tylko trzeba ci zrobić seksowne zdjęcia i dodać ogłoszenia na kilku odpowiednich portalach
-co masz na myśli mówiąc o seksownych zdjęciach? I jakich portalach? – spytałam, nie rozumiejąc
-zaraz ci wszystko pokaże – uspokoił mnie gestem i sięgnął po laptopa, na którym zaczął pokazywać mi ogłoszenia pań, wykonujących podobne masaże…

Dwie godziny później Jacek skończył redagować moje ogłoszenie, w międzyczasie odwiedzając jeszcze sklep i przynosząc mi do domu nową kartę sim. Słusznie zauważył, że nie mogę podać swojego prywatnego numeru na takiej stronie, bo ktoś z naszych znajomych mógłby się na niego natknąć, a tak, z nowym, nieznanym nikomu numerem będę anonimowa. Gdy ostatnie poprawki naszego, a raczej, mojego ogłoszenia miały się ku końcowi, ja, wystrojona jak striptizerka przed tańcem erotycznym, czekałam, aż mój ukochany mąż zrobi mi kilka fotek w stylu pań ogłaszających się na tych portalach. Czułam się nieco dziwnie, pozując w erotycznej bieliźnie do zdjęć, które lada chwila miały pojawić się w internecie. Ciągle biłam się z myślami, czy to, co robię, nie jest największą głupotą mojego życia, jednak widząc zapał Jacka, próbowałam te myśli od siebie odgonić. Wizja pierwszego klienta była jeszcze daleka, więc na ewentualne wyrzuty czy przemyślenia był jeszcze czas. Pozowałam do zdjęć, ku wielkiej uciesze męża. Odsłaniałam coraz więcej swojego ciała, aż całą sesję skończyłam zupełnie nago. Nie ukrywam, że pod koniec takie pozowanie zaczęło mi sprawiać nawet nieco frajdy, zwłaszcza, że widziałam coraz większy namiot u mojego męża i jego odrobinę zabłąkany wzrok. Gdy mój fotograf stwierdził, że tyle zdjęć w zupełności mu wystarczy, by coś wybrać, momentalnie dopadłam do niego i klęcząc przed nim, zsunęłam jego spodnie. Twardy jak skała penis Jacka znalazł się na wysokości mojej głowy. Nie wahając się ani chwili ujęłam go w usta i zaczęłam mocno ssać. Nie wiem dlaczego byłam aż tak podniecona, ale nie mogłam zapanować nad sobą. Biorąc głęboko nabrzmiałego kutasa męża do buzi, jednocześnie pieściłam dłonią swoją wilgotną cipkę. Czułam, jak fale rozkoszy przechodzą przez moje podniecone ciało. Drżałam, nie panując nad sobą. Jacek chyba zauważył moje podniecenie. Chwycił mnie za ramiona i oderwał od swojego penisa. Pchnął mnie na oparcie kanapy i w ułamku sekundy wszedł we mnie od tyłu. Krzyknęłam, czując całego, twardego penisa wewnątrz siebie. Jacek idealnie wyczuwał moje pragnienia. Chciałam, by mnie porządnie wyruchał, dlatego niemal odpływałam, gdy brał mnie jak swoją własność, pieprząc mnie ile miał sił. Wypinałam swój tyłeczek, by jeszcze mocniej czuć go w sobie. Jęczałam i wiłam się z rozkoszy, jaką mi dostarczał. Byłam bliska szczytu, a Jacek doskonale nad tym panował. Trzymał mnie mocno w pasie i rytmicznie, mocno dopychał swoje biodra do moich pośladków. W końcu i on uległ podnieceniu. Przyśpieszył jeszcze na moment ruchy, po czym wystrzelił do mojego wnętrza swój ładunek. Ja, będąc na skraju orgazmu już od dłuższego czasu, tylko głośno zawyłam, gdy w końcu z jego pomocą go osiągnęłam. Oboje byliśmy spełnieni i szczęśliwi.

Głośno dysząc usiedliśmy na kanapie.
-no, no, jeśli takie mają być skutki tej mojej nowej pracy, to ja się na to piszę bez dwóch zdań – uśmiechnęłam się do małżonka
-i ja też – odwzajemnił mój uśmiech – a coś czuję, że tak właśnie to się skończy – zaśmiał się – jeśli będziesz mi opowiadać ciekawe historie, to możesz się spodziewać codziennego bzykania w wielkim podnieceniu
-oby – wtuliłam się w niego
Przez chwilę trwaliśmy tak w ciszy, wtuleni w siebie.
-dobra, była chwila relaksu, ale czas wracać do pracy – z cudownego lenistwa wyrwał mnie głos Jacka – mam zdjęcia, trzeba je trochę obrobić, żeby nie było widać twojej twarzy i można wstawiać ogłoszenie
-ok, to ty wszystko dokończ, a ja przyszykuję nam kolację – zaproponowałam
Jacek tylko kiwnął głową. Ruszyłam więc w kierunku kuchni, naga, czując na sobie odprowadzający wzrok męża.

Po godzinie nie tylko kolacja była zjedzona, ale także moje ogłoszenie widniało już w internecie. Z dodatkiem naprawdę ładnych, seksownych zdjęć, które nawet mi się podobały, dumnie prezentowało się na stronie, na której nawet w najbardziej zboczonych fantazjach nie myślałam się kiedykolwiek znaleźć. Ogłoszenie w którym Jacek pięknie opisał moje ciało oraz umiejętności, wydawało mi się naprawdę dobrze zrobione i przede wszystkim – godnie. Ujął, że jestem wykwalifikowaną masażystką, że wykonuję jedynie masaż relaksacyjny bądź masaż ciałem, no i to, że nie ma możliwości doprowadzenia do finału z mojej strony. Oferowałam tylko masaż i klient musiał się z tym liczyć. Ładnie wplótł, że mogę zrelaksować po całym dniu pracy i takie tam dyrdymały, które wcześniej widzieliśmy w podobnych ogłoszeniach. Ustaliliśmy też stawkę, która była mniej więcej średnią z tych ogłoszeń, które wcześniej przeglądaliśmy. Nie zdawałam sobie sprawy, że jeden taki masaż dziennie wystarczy w zupełności, by wyrobić dzienną, solidną stawkę. Wymyśliliśmy też pseudonim dla mnie – Isia – którym miałam się posługiwać na spotkaniach zamiast imienia. Zadowoleni z wykonanej pracy poszliśmy spać, nieco zaciekawieni, czy ktokolwiek w ogóle zwróci uwagę na moją ofertę…

Koniec części pierwszej.





Podobało ci się opowiadanie? Kliknij w reklamę lub jeden z linków  >KLIK<  >KLIK<  >KLIK<
I przejrzyj zmysłową bieliznę w sklepie nokaut.pl !
Dla Ciebie to kilka sekund, dla mnie - możliwość niewielkiego dochodu i motywacja do dalszego rozwoju bloga.





1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawe opowiadanie. Czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli opowiadanie przypadło ci do gustu - napisz. Gdy mam pewność, że ludziom podoba się to, co robię, dostaję niesamowitą dawkę motywacji do dalszej pracy i pisania.

Jeśli opowiadanie ci się nie podobało - również napisz. Konstruktywna krytyka jest często lepsza niż pochwały, dlatego również ją doceniam. W dodatku jeśli wytkniesz mi błędy - będę mógł je dostrzec i poprawić w następnych opowiadaniach.

Pozdrawiam i zachęcam do komentowania! - Incognito.